Historia o pasażerach Titanica, którzy
bawili się w czasie, gdy ogromny statek powoli tonął, może okazać się jedynie mitem - uważają amerykańscy badacze. Według nich, Titanic opadł na dno znacznie szybciej, niż dotychczas powszechnie uważano.
Naukowcy amerykańscy odnaleźli podczas sierpniowej ekspedycji
zorganizowanej przez kanał telewizyjny History Channel dwa duże
fragmenty kadłuba statku. Ich analiza wskazuje na to, że liniowiec
zatonął w znacznie szybszym tempie niż tym znanym z wielu relacji
z katastrofy.
Obie odkryte części o wymiarach 12 na 27 metrów stanowiły kiedyś
jedną, dolną część konstrukcji statku. Badacze próbowali ją
odnaleźć od roku 1985, gdy zlokalizowano wrak Titanica. Nie udało
im się to, gdyż - jak się okazało - znajdowały się w odległości
ponad pół kilometra od wraku.
Zdaniem badaczy, po tym jak dno kadłuba pękło, jego dziób i rufa
oddzieliły się od siebie. Rufa, wypełniona pasażerami utrzymywała
się na powierzchni oceanu jedynie przez krótką chwilę i zaczęła
zanurzać się pod wodę zaledwie 5 minut później - twierdzi
konstruktor statków Roger Long, który badał szczątki.
Wcześniej uważano, że statek zaczął tonąć od strony rufy i
następnie, wskutek przechyłu, rozpadł się na dwie części - tak też
przedstawiono katastrofę w hollywoodzkim hicie z 1997 roku.
"Było odwrotnie, najpierw statek rozpadł się na dwie części i
właśnie z tego powodu zatonął" - uważa historyk David Brown,
specjalizujący się w dziejach Titanica. Wielu badaczy jest jednak
sceptycznych wobec jego teorii.
Titanic był ogromnym, 46-tonowym statkiem pasażerskim, który
reklamowano jako "niezatapialny". Jednakże już podczas swego
pierwszego rejsu, 15 kwietnia 1912 r., zderzył się z górą lodową i
zatonął wraz z 1,5 tys. pasażerów na pokładzie.
(PAP)