Zabytkowy rynek, Atomium, instytucje UE i pomnik siusiającego chłopca Manneken-Pis to szeroko znane atrakcje Brukseli. Mało kto jednak wie, że w stolicy Belgii żyje od lat na wolności jedna z największych w Europie, w dodatku stale rosnąca, populacja... papug.
O ile na początku lat 70. było ich ledwie 40, w 2007 roku - ok. 7 tys., to teraz ornitolodzy szacują całą populację na ok. 10 tysięcy. Jej przyrostowi sprzyjają łagodne zimy i mieszkańcy, którzy dokarmiają papugi. Ptaki chętnie odwiedzają też zaciszne przydomowe ogrody. W rezultacie ich liczebność wzrosła do tego stopnia, że zagraża przetrwaniu rodzimych gatunków fauny: ptakom i nietoperzom. W niektórych parkach papugi opanowały całe zagajniki, tworząc w koronach drzew, gdzie mają gniazda, duże, hałaśliwe kolonie.
"Mamy do czynienia z przyrostem w tempie geometrycznym" - powiedział dziennikowi "La Capitale" Olivier Beck z Brukselskiego Instytutu Ochrony Środowiska. Dlatego przygotowywany jest plan, który ma ograniczyć skalę zjawiska. "Jeśli okaże się to konieczne, to w przyszłości trzeba będzie schwytać niektóre ptaki i je wysterylizować albo zabić. Ale jeszcze nie jesteśmy na tym etapie" - dodał ekspert. Władze mają oparcie w belgijskiej i unijnej legislacji, która w imię zachowania bioróżnorodności nakazuje ochronę rodzimych gatunków przed inwazyjną florą i fauną z innych obszarów świata.
Do dwóch mniejszych gatunków papug dołączyła w ostatnich latach w
Brukseli imponująca, osiągająca nawet do 60 cm aleksandretta większa:
zielona, z czerwonoróżowym dziobem i kołnierzem na szyi. Jest chętnie
trzymana w hodowli ze względu na umiejętność "mówienia". Wywodzi się z
Azji, a w brukselskich parkach, gdzie rozmiarami i barwnym upierzeniem
nieodmiennie wzbudza zachwyt spacerowiczów, jej liczebność szacuje się
na kilkadziesiąt sztuk.
Źródło: PAP
Foto: openphoto.net