W Brzeziu (Małopolska) w obrębie wczesnośredniowiecznej osady odkryto pozostałości po łaźni. Zdaniem badaczy, to unikatowe odkrycie w skali polskiej archeologii.
W trakcie badań wykopaliskowych prowadzonych przez Krakowski Zespół do Badań Autostrad odkryto w Brzeziu (pow. Wieliczka) pozostałości dużej osady wczesnośredniowiecznej, datowanej na okres od VIII do poł. XI wieku - chronologię potwierdzają daty dendrochronologiczne z drewna dębowego.
"Wśród półziemianek na tej osadzie wyróżniał się obiekt o wymiarach 3,5 x 3,5 m, zagłębiony w ziemi na ok. 80 cm. W jego północno-wschodnim narożniku natrafiono na stertę kamieni - piaskowców, kamieni rzecznych, granitów - które są rzadkie w najbliższej okolicy. Kamienie posiadały ślady zmian termicznych w postaci przepalenia i spękania" - opisuje Tyniec.
Archeolodzy zauważyli również, że lessowe podłoże, w którym zalegały kamienie nie wykazało śladów palenia ognia w tym miejscu - brakowało jakichkolwiek śladów przepalenia lessu, popiołu czy spalonego drewna.
"Brak śladów palenia ognia wewnątrz budynku i termiczne zmiany wszystkich kamieni wskazują na to, że mamy do czynienia z wtórnym urządzeniem grzewczym. Utożsamienie obiektu z łaźnią wydaje się w pełni uzasadnione" - uważa archeolożka.
Wysunięcie takiej hipotezy stało się możliwe dzięki temu, że osadę porzucono nagle i następnie ulegała wieloletniej, samoistnej destrukcji. Porzucenie osady było wynikiem zmian klimatycznych, m.in. większej wilgotności i wynikającego z niej wyraźnego podniesienia poziomu wód gruntowych.
Według badaczy, gdyby osada w Brzeziu przestała istnieć w wyniku pożaru, identyfikacja wczesnośredniowiecznej łaźni byłaby trudna lub niemożliwa. Płonące, drewniane części naziemne obiektu mogłyby doprowadzić do przepalenia lessowego podłoża, w które obiekt wkopano, także w obrębie sterty kamieni. W konsekwencji archeolodzy mylnie zinterpretowaliby je jako rozwalisko pieca i uznali, że odkryty obiekt stanowił typową półziemiankę mieszkalną o bardzo małej powierzchni użytkowej.
Przykłady łaźni Słowian były dotychczas znane przede wszystkim z arabskich źródeł pisanych. Możliwe również, że archeolodzy dotychczas niewłaściwie interpretowali podobne konstrukcje.
"W źródłach arabskich można natrafić na opisy dotyczące częściowo zagłębionych w ziemię budowli drewnianych z terenów słowiańskich. W przeciwieństwie do rozpowszechnionych także na innych terenach naziemnych budynków o różnej konstrukcji ścian i dachów, budynki częściowo zagłębione w ziemię nie były powszechnie znane poza Europą wschodnią i środkową, toteż autorzy arabscy uznawali je za coś wyróżniającego budownictwo Słowian" - wyjaśnia Tyniec.
Jeden z opisów "łaźni" pozostawił Ibrahim ibn Jakub, podróżnik arabski, który był członkiem poselstwa dyplomatycznego kalifatu kordobańskiego na dwór cesarza Ottona I w X wieku. Opisał dom wykonany z drewna z zatkanymi szczelnie z pomocą mchu szparami. Wewnątrz miał się znajdować w jednym z narożników kamienny piec oraz zbiornik na wodę, którą rozprowadzało się na rozgrzanym piecu, by powstały kłęby pary.
Archeolodzy nie mają wątpliwości, że Ibrahim ibn Jakub opisał łaźnię, gdyż w dalszej części tekstu pojawiają się informacje o korzyściach higienicznych i zdrowotnych wynikających z przebywania wewnątrz konstrukcji.
Badania osad wczesnośredniowiecznych z VIII-X w. z terenu Polski dostarczają znalezisk różnych typów budynków. Wśród nich są częściowo zagłębione w ziemię lub naziemne o konstrukcjach ścian wspartych na słupach lub zrębowych.
Odkrywane na stanowiskach archeologicznych obiekty odpowiadające opisom wczesnośredniowiecznych łaźni są zwykle traktowane jako budynki mieszkalne zaopatrzone w urządzenie grzewcze usytuowane w narożniku. Jednak zdaniem Anny Tyniec, prawdopodobne jest, że były to łaźnie - podobne do tych znanych z analogii etnograficznych, np. z tradycyjnych łaźni fińskich.