Z każdą sekundą w Polsce ubywa 105 pszczół. Pszczół jest mniej niż wynosi zadłużenie kraju w złotówkach - można łatwo to zaobserwować - na wyświetlaczu wynajętym przez organizatorów akcji "Pomagamy pszczołom" - tuż pod nim jest zegar długu publicznego.
Miodu nie zabraknie - uspokaja prof. dr hab. Jerzy Wilde z Katedry Pszczelnictwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. "Możemy go sprowadzać z Azji, Afryki czy Ameryki Południowej. Jednak produkcja 1/3 żywności i 90 proc. owoców zależy od zapylania przez owady, przede wszystkim przez pszczołowate, do których zaliczają się pszczoły i trzmiele" - mówi.
Rola pszczół miodnych rośnie - stosowanie pestycydów prowadzi do likwidacji licznych gatunków dziko żyjących owadów - ich rolę muszą wypełnić pszczoły. Wyginięcie pszczół zapylających większość roślin uprawnych może przyczynić się do klęski głodu.
Obecnie największe straty obserwowane są w USA i Kanadzie, gdzie sięgają 30 proc. rodzin pszczelich rocznie. W Polsce nie jest aż tak źle - roczne średnie straty to 15 proc. Z 20 proc., rodzin pszczelich, które zginęły w Polsce w ostatnim roku około 1/3 to straty niewyjaśnione, czyli skutek CCD. Z ponad 1,1 miliona rodzin, jakie mamy w kraju, jest to 66 tys., co oznacza, że co sekundę ginie 105 pszczół.
"Każdy może uczynić swój ogród czy balkon bardziej przyjaznym dla pszczół, sadząc i siejąc odpowiednie rośliny. Wiele roślin, które uważamy za chwasty dla owadów jest źródłem pyłku i nektaru. Oczywiście są też ozdobne gatunki o podobnych właściwościach. Nie trzeba studiować specjalistycznych książek. Wystarczy przyjrzeć się w sklepie ogrodniczym, na jakich kwitnących roślinach siadają owady" - mówi Maja Popielarska, autorka programów telewizyjnych i książek o ogrodnictwie, ambasador akcji. (PAP)