Kryzys wróbla

W przestrzeni miejskiej coraz trudniej spotkać wróbla. Z powodu zamiłowania do estetycznych elewacji, faktu, że przekształcamy zieleń miejską i coraz bardziej dbamy o czystość na osiedlach, sami do tego doprowadziliśmy. "To już drugi kryzys wróbli" - mówi prof. Maciej Luniak.

Pierwszy kryzys, związany z rozwojem motoryzacji, przypadł na lata 20. "Wcześniej - w czasach, kiedy głównym środkiem transportu były konie, wróblom niczego nie brakowało. Pożywić się mogły co krok, odwiedzając okolice stajni i szukając resztek obroku. Stajnie dawały im też schronienie" - stwierdza ornitolog z Instytutu Zoologii PAN.

Kiedy rozpoczął się drugi kryzys? Ornitolodzy szacują, że w latach 70. Zdaniem prof. Luniaka wróblom nie służą co najmniej cztery zjawiska, a niemal wszystkie one wiążą się z działaniami człowieka.

Po pierwsze, brak miejsc lęgowych. Wróble, aby czuć się bezpiecznie, potrzebują szczelin i otworów, np. dziur pod rynnami, płytkich szczelin i zagłębień. Do niedawna chroniły się w elewacjach budynków, powstających w PRL według jednego standardu. Wszystkie bloki posiadały tzw. stropodachy - pustą przestrzeń między stropem a dachem wentylowaną niewielkimi otworami. "Teraz stare budynki na potęgę się ociepla i estetycznie wykańcza, nie zostawiając ptakom miejsca" - zauważa profesor.

Po drugie, coraz lepiej dbamy o higienę. Kiedyś śmieci wynosiło się w wiadrach, dziś używamy plastikowych worków, a kontenery są szczelnie pozamykane. Wróblom coraz trudniej znaleźć resztki pokarmu.

"Przez cały rok wróbel może się żywić chlebem, ale jego pisklęta potrzebują pokarmu białkowego - owadów. Tych zaś ubywa, bo ubożeje ich środowisko - miejska zieleń. Władze starają się miasta upiększać, sadząc egzotyczne iglaki, jak tuje. Są to jednak obce gatunki roślin, tolerowane zaledwie przez kilkanaście procent naszych owadów" - mówi Luniak.

Po trzecie, w miastach przybyło ptaków krukowatych. Szczególnie groźne dla wróbli są sroki. "Jaja i pisklęta wróbli, gnieżdżących się w płytkich zagłębieniach pod rynnami, są łatwo dostępne dla srok. Ptaki te polują też czasem na młode, mało bystre i słabo latające wróble" - opowiada profesor.

Są jednak miasta, które dają nadzieję - dodaje. Na przykład Berlin, gdzie wróble mają się świetnie, choć nikt nie umie wyjaśnić, dlaczego. "Wystarczy krótki spacer ulicami Berlina, żeby zorientować się, że jest ich tam wszędzie pełno. Zupełnie jak dawniej u nas" - wzdycha profesor. (PAP)


ostatnia zmiana: 2011-10-04
Komentarze
Polityka Prywatności