Satelita PW-Sat, którego skonstruowali studenci Politechniki Warszawskiej właśnie dotarł do Europejskiego Centrum Badań Kosmicznych i Technologii ESA w Holandii. Na początku nowego roku ma polecieć w kosmos na pokładzie rakiety Vega. To będzie pierwszy polski satelita w takiej podróży.
Satelita jest sześcianem o wymiarach 10x10x11,3 cm i masie jednego kilograma. Zbudowali go członkowie Studenckiego Koła Astronautycznego i Studenckiego Koła Inżynierii Kosmicznej Politechniki Warszawskiej przy współpracy z Centrum Badań Kosmicznych PAN.
W styczniu 2012 poleci w kosmos na pokładzie rakiety nośnej Vega należącej do Europejskiej Agencji Kosmicznej. "Do tego czasu satelita będzie zintegrowany z modułem, który zostanie umieszczony na rakiecie. Następnie - pod koniec listopada - będzie wysłany do Gujany Francuskiej w Ameryce Południowej i stamtąd wystartuje" - powiedział Urbanowicz.
Opiekun naukowy Studenckiego Koła Astronautycznego prof. Piotr Wolański zaznacza, że będzie to nie tylko pierwszy polski studencki satelita, ale również pierwszy polski sztuczny satelita Ziemi. "Co prawda już ponad 40 urządzeń zbudowanych w Polsce wysłano w kosmos na pokładzie satelitów i sond kosmicznych, ale stanowiły one tylko elementy tych obiektów".
Główne zadanie PW-Sat to przetestowanie systemu deorbitacji, czyli skrócenia życia satelity poprzez spalenie go w atmosferze. "To rozwiązanie w przyszłości może służyć do niszczenia kosmicznych odpadków" - zaznacza Urbanowicz.
W jakiś czas po dotarciu na orbitę polski satelita rozłoży 2-metrowej długości ogon, dzięki któremu będzie mógł być szybciej zdeorbitowany - wyhamuje, opadnie do atmosfery i w niej spłonie. W odróżnieniu do innych satelitów, po zakończeniu misji nie stanie się kosmicznym śmieciem. Bez ogona PW-Sat krążyłby po swojej orbicie ponad 6 lat. Tymczasem po jego rozłożeniu ma osiągnąć atmosferę w ciągu zaledwie 1 roku.
"Na ziemskiej orbicie krąży ok. 15 tys. obiektów. Spośród nich działają tylko 3 tys., a więc kosmicznych śmieci mamy aż 12 tys., a chodzi tu tylko o elementy większe niż 10 cm" - podkreśla koordynator projektu i dodaje, że elementów mniejszych niż 10-centymetrowe może być naprawdę ogromna liczba. "Śmieci zaczynają się zderzać, produkując chmurę tysięcy odłamków. A nawet uderzenie odłamka wielkości łyżeczki w działającego satelitę może go zniszczyć. W ten sposób możemy np. stracić możliwość przewidywania pogody" - zaznacza. (PAP)