Przedstawiciele WWF alarmują, że tysiące śmieci, które trafiają do oceanów zabijają rocznie ponad milion zwierząt. Nie tylko w wodzie zalegają tony odpadków, również na lądzie odpady piętrzą się na wysypiskach, zasypują lasy i płoną w domowych piecach.
Później zdarza się, że żółwie
morskie często mylą je z ulubionymi meduzami. Połykają je, a po połknięciu torebek
chorują, czasami się duszą i giną. Podobnie działają one na ptaki i ssaki z wielu
morskich gatunków, np. albatrosy, które często zjadają plastikowe
nakrętki od butelek. Co roku przez takie właśnie zanieczyszczenia w oceanach
ginie ponad milion zwierząt. "Moglibyśmy tego uniknąć, gdyby ludzie
zmienili swoje podejście do odpadów i pomyśleli o tym, że śmieci nie
znikają w momencie, w którym się ich pozbędziemy".
Według szacunków ekologów aż jedna piąta plastikowych odpadów trafia do mórz i oceanów ze statków i platform wiertniczych, cała reszta pochodzi ze stałego lądu. W efekcie innego niż na lądzie rozkładu takich rzeczy w wodzie ryby, ptaki, żółwie morskie i inne organizmy morskie połykają ogromne ilości plastiku. Olbrzymia większość obecnych w morzu odpadów rozkłada się latami. W międzyczasie mogą one pokonywać duże odległości, formując "dryfujące śmietniska". Właśnie tak powstał Wielki Oceaniczny Płat Śmieci na Pacyfiku. Zaczyna się on około 900 km od wybrzeży Kalifornii, kończy w okolicach Japonii. Tworzące go śmieci przypłynęły z całego świata.
Polacy produkują
co roku 12 mln ton odpadków, z których większość ląduje na
składowiskach. Jak podaje WWF, do polskich lasów lub domowych palenisk
może trafiać aż dwa mln ton śmieci. Tylko 14 proc. odpadków w naszym
kraju jest poddawana recyklingowi.
"Zanim poprosisz w sklepie o reklamówkę, pomyśl o środowisku i swoim zdrowiu. Zabieraj na zakupy torbę wielokrotnego użytku. Nie kupuj towarów w zbędnych opakowaniach. Segreguj śmieci" - sugeruje koordynatorka kampanii "SOS dla świata". PAP - Nauka w Polsce