Wróble, sikory i kosy zamieszkujące miasta śpiewają inaczej i wchodzą na wyższe częstotliwości niż ich leśni pobratymcy. Do tej pory naukowcy uważali, że ptaki chcą w ten sposób uciec od miejskiego zgiełku.
„Miejska architektura jest ważnym wyznacznikiem ptasiego śpiewu” – powiedział jeden z autorów badania, prof. ekologii Torben Dabelsteen z kopenhaskiego uniwersytetu. Hałas emitowany na terenach zurbanizowanych zwykle ma niską częstotliwość. Można w takim razie wnioskować, że ptaki sprytnie przenoszą się ze swoim śpiewem na wyższe tonacje, ale zdaniem Dabelsteena taka argumentacja nie jest kompletna – podaje serwis ScienceDaily.
Badacz wyjaśnia, że przy pomocy kontrolowanych nagrań dźwiękowych wykazaliśmy, że wyższe tonacje dotyczą także ptaków miejskich zamieszkujących tereny zurbanizowane, których nie dotyczy hałas uliczny.
"To pokazuje, że sama
fizyczna struktura miast musi odgrywać rolę w podnoszeniu
częstotliwości” – dodaje.
Zróżnicowane struktury krajobrazu miejskiego zniekształcają i odbijają dźwięki na odmienne sposoby. W mieście ptaki mogą z łatwością się dostrzec, ale muszą redukować zjawisko odbijania dźwięków od budynków, aby efektywnie się komunikować.
Ptaki leśne nie muszą śpiewać z pełną mocą. Choć drzewa także zniekształcają dźwięki, a na dodatek ograniczają pole widzenia, to dla mogą być pomocne w ocenie odległości i określania lokalizacji innych osobników – podkreślił Dabelsteen. (PAP)