Brytyjski rząd chce ograniczyć pijaństwo poprzez minimalną cenę alkoholu. Od jakiegoś czasu wiemy, że Anglicy są niezłymi imprezowiczami. Minimalna cena ma zapobiec piciu na umór oraz ograniczyć zjawisko picia na zapas taniego alkoholu kupionego w sklepie przed pójściem do baru:) Czy to nie przesada?
6 lutego skończył się 10-tygodniowy okres konsultacji w tej sprawie. Planowany jest zakaz sprzedaży alkoholu w cenie poniżej 45 pensów za jednostkę w Anglii i Walii. Szkocja rozważa minimum na poziomie 50 pensów.
„Istnieje ogromna liczba dowodów, że cena ma wpływ na konsumpcję" - mówi John Holmes z University of Sheffield, którego badania zostały wykorzystane przez rząd w opracowywaniu proponowanej polityki cenowej.
Brytyjski rząd ma nadzieję, że wpływ minimalnej ceny będzie odczuwalny przede wszystkim dla tych, którzy piją więcej, niż jest to zalecane, ponieważ mają oni tendencję do picia tańszego alkoholu. Zalecane w Wielkiej Brytanii limity to 21 jednostek alkoholu tygodniowo dla mężczyzny i 14 jednostek dla kobiety. Jedna jednostka to odpowiednik 10 ml czystego alkoholu.
Według rządowych ekspertów taka polityka powinna zmniejszyć o 3,3 proc. konsumpcję wszystkich napojów alkoholowych. Po dziesięciu latach obowiązywania oznaczałoby to rocznie co najmniej 5,2 tys. przestępstw mniej, zmniejszenie liczby związanych z alkoholem hospitalizacji o 24,6 tys., a zgonów o 0,7 tys.
Holmes i jego współpracownicy wykorzystali dane dotyczące wydatków w 9 tys. brytyjskich gospodarstw domowych, aby sprawdzić, jak różni ludzie reagują na zmiany cen. Model pokazuje, że minimalna cena 35 pensów za jednostkę doprowadzi do znacznego spadku ilości wypijanego alkoholu. Dla osób pijących „niebezpiecznie” - mężczyzn, którzy piją ponad 50 jednostek i kobiet pijących ponad 35 jednostek tygodniowo – minimalna cena 40 pensów zmniejszyłaby spożycie o 4 proc.; 60 pensów zmniejszyłoby je o 16 proc.
Zespół wykorzystał również epidemiologiczne dowody na powiązanie spożycia z ryzykiem szkód. Holmes szacuje, że obniżenie kosztów ochrony zdrowia publicznego i kosztów przestępstw wynikające z nowej polityki mogą prowadzić do oszczędności około 4 mld funtów w ciągu 10 lat. Jednak zaznacza, że polityka ta nie pomoże osobom uzależnionym od alkoholu, które będą kupować go nawet po wyższych cenach.
Model Holmesa wspiera przykład Kanady, która kilkakrotnie wyznaczała minimalne ceny w Kolumbii Brytyjskiej i Saskatchewan - ostatnio w roku 2010. Tim Stockwell z University of Victoria w Kolumbii Brytyjskiej przeanalizował dane z obu prowincji z okresu 20 lat. Na każde 10 proc. wzrostu ceny minimalnej widoczny był spadek średnio o 3,4 proc. konsumpcji alkoholu w całej populacji.
W Kanadzie bezpośrednim skutkiem wyższej ceny minimalnej była mniejsza liczba ostrych hospitalizacji i mniej zgonów spowodowanych wyłącznie przez alkohol, np. alkoholowego zapalenia żołądka. Po kilku latach było również mniej przypadków chorób związanych z alkoholem.
Model kanadyjski nie jest identyczny z zaproponowanym w Wielkiej Brytanii. Zamiast określania minimalnej ceny jednostki alkoholu, Kanadyjczycy ustalają ceny dla każdego rodzaju napoju alkoholowego.
Według Stockwella podejście Wielkiej Brytanii jest lepsze z punktu widzenia zdrowia i bezpieczeństwa publicznego, ponieważ uwzględnia moc napojów alkoholowych.