Podatki a nasza wolność

Podatki uczciwe powinny być równe i powszechne, a przy tym tak skonstruowane, żeby nie powodować żadnych form służebności lub niewolnictwa. Tyle mówi teoria. A jaka jest rzeczywistość?

"Zasada powszechności, która powinna obowiązywać w podatkach, nie ma zastosowania w naszej praktyce. Zaprzecza jej progresja. Podobnie jest z równością. Od stuleci teoretycy zastanawiają się, czym jest równość w podatkach. Moim zdaniem, należy traktować ją dosłownie, jako równy dla wszystkich podatek liniowy" - podkreśla dr Piotr Sokół, specjalista w zakresie prawa podatkowego.

CZY SPRAWIEDLIWIE ZNACZY RÓWNO
Podatek to przymusowe przeniesienie własności, uzasadnione potrzebą finansowania działalności państwa. Świadczenie to zmniejsza nasz dochód, więc ogranicza naszą wolność. "Dlatego trzeba znaleźć dla podatków dobre moralne uzasadnienie, inaczej przeradzają się one w zwykły rabunek" - przekonuje Sokół. "Podatki są świadczeniem ogólnym, a zatem nie mogą być powiązane z żadnym konkretnym wydatkiem sfery finansów publicznych. Pieniądze z podatków trafiają do budżetu jako suma.

Nie ma żadnego sposobu, żeby skontrolować, które pieniądze na co zostały przeznaczone, na przykład - że kwota uzyskana dzięki likwidacji 50 proc. kosztów uzyskania przychodu zostanie przekazana na wspieranie polskiej nauki" - mówi dr Piotr Sokół. Zdaniem Sokoła, pięćdziesięcioprocentowe koszty uzyskania przychodów nie powinny być przywilejem wybrańców i należałoby zwiększyć krąg beneficjentów tej konstrukcji. "Każdy w swojej pracy wykonuje "dzieła", a twórcą jest zarówno kompozytor, jak i ten, kto dmie w puzon" - tłumaczy ekspert.

PODATKOWY DOPUST BOŻY
Większość specjalistów zgadza się w jednym: naturalnym i racjonalnym zachowaniem podatnika jest zrobić wszystko, żeby podatku nie zapłacić. Samo niepłacenie podatków jest jednak przestępstwem pospolitym. Sokół każe nam zastanowić się nad najdawniejszymi źródłami, w których poruszano tematykę podatkową. Przypomina, że już w Piśmie Świętym zapisano "pogłówne" - "dopust boży", z którym należy się pogodzić.

"Ów biblijny podatek, czyli dziesięcinę, można przyrównać do podatku liniowego w wysokości 10 proc. uzyskanego dochodu" - uważa specjalista. Sfera podatkowa jednak, nie tylko zdaniem ekspertów, może stanowić pole do nadużyć dla władzy. Nie ulega wątpliwości, że niesprawiedliwe odbieranie czyjejś własności jest kradzieżą. "Skoro tak, jak można się pogodzić z progresywną skalą podatkową?" - zastanawia się Sokół. "Biblia nie zaleca redystrybucji, polegającej na pobieraniu własności od bogatych i przekazywaniu jej biednym.

Realia mają się zatem nijak do świętych zapisów. Być może jest to usankcjonowanie niepłacenia takich podatków, jakich żąda od nas współczesny system podatkowy?" - żartuje doktor.

GĘŚ SPOSOBEM SKUBANA
Sokół chciałby, aby w polskim systemie podatkowym funkcjonowała zasada jawności wszystkich obciążeń. "Musimy wiedzieć, ile rzeczywiście płacimy fiskusowi. Trzeba powiedzieć ludziom, że dług publiczny oznacza podatek, że inflacja oznacza podatek, że podatkiem jest każda danina pieniężna, choćby określono ją nazwą, która z podatkami wcale się kojarzy" - wylicza.

Ekspert przywołuje opinie teoretyków, którzy postulowali istnienie jednego tylko podatku. "W XVII wieku wprowadzono taką zasadę w życie; był to podatek od ziemi. W latach 50. ubiegłego stulecia miał to być podatek obrotowy" - przypomina. Według Sokoła jednak, teoria jednego podatku jest nie do zaakceptowania przez społeczeństwo ponieważ, biorąc pod uwagę potrzeby współczesnego państwa, podatek taki musiałby być ogromny. "Zgodnie z zasadą, że gęś tak trzeba skubać, aby jak najmniej wrzeszczała, lepiej wprowadzać dużo obciążeń mniejszych, a najlepiej jeszcze tak je zagmatwać, żeby nikomu nie chciało się podatków sumować" - mówi doktor.

Dodaje, że o prawdziwej skali obciążeń fiskalnych świadczy "dzień wolności podatkowej". W naszym kraju ten dzień przypada w czerwcu (22 czerwca w 2005 r.), co oznacza, że przez pół roku pracujemy wyłącznie na potrzeby budżetu naszego państwa.

NUDA NA BERMUDACH
"Finanse publiczne definiują potrzeby człowieka jako pożądanie pewnych wartości. Potrzeby te są nieograniczone, w przeciwieństwie do możliwości ich zaspokojenia" - wyjaśnia Sokół. "Choć władza pewne potrzeby nam narzuca (np. w zakresie obronności czy bezpieczeństwa), to jednak dzięki podatkom realizujemy swoje potrzeby i prawa: prawo do życia, wolności, posiadania.

A alokacja dóbr publicznych, służąca spełnianiu tych potrzeb, polega na zabraniu jednym i sfinansowaniu wszystkim" - dodaje. Doktor widzi drogę ucieczki z tak zorganizowanego państwa, na przykład do oazy podatkowej. "Ale co można robić przez cały rok na Bermudach? W końcu każdy by się tam znudził. Pozostaje nam akceptacja tego, co mamy" - konstatuje żartobliwie.

COŚ JEDNAK DA SIĘ ZROBIĆ
Rozważania nad wolnością w sferze podatków prowadzą Sokoła do następujących wniosków: dobry system podatkowy, realizujący naturalne prawa człowieka (w tym prawo do wolności), powinien opierać się na zasadzie równomierności, pewności, niezmienności, dogodności i taniości. VIII-wieczną zasadę równomierności najlepiej, zdaniem specjalisty, oddawałby "biblijny podatek liniowy" odpowiadający dawnej "dziesięcinie".

Aby jednak nie stawiać wyłącznie niemożliwych do zrealizowania postulatów, doktor mówi także o kilku kwestiach, które da się zmienić na polskim gruncie. W jego opinii, pewność podatku uwarunkowana jest niezmiennością jego konstrukcji w czasie roku podatkowego. Dogodne płacenie podatku polega na opłacaniu go w dogodnym dla podatnika momencie. "Ponieważ z punktu widzenia podatnika żaden moment nie jest po temu dogodny, teoretycy mówią o chwili, kiedy podatnik ów ma dochód" - mówi Sokół. Tani jest taki podatek, którego pobór jest niedrogi. Gwarantuje to właściwa organizacja aparatu skarbowego i dobrze napisane prawo.

Tego, zdaniem Sokoła, w Polsce brakuje. "VAT, w założeniu prosty, w Polsce jest skrajnie skomplikowany. To istny prawny potwór podatkowy, dzięki któremu dobrze funkcjonują tylko rzesze radców prawnych i księgowych" - twierdzi ekspert. Mówiąc o prawie, Sokół podkreśla również wagę właściwego sądzenia podatników. Jego zdaniem, wyroki w sprawach skarbowych powinny zapadać w standardowym trybie, po udowodnieniu winy. Nie wolno sankcjonować karania wyprzedzającego, a taka jest praktyka organów podatkowych.(PAP)


Komentarze
Polityka Prywatności