Nie trzeba być synoptykiem, żeby na podstawie obserwacji otoczenia zorientować się, że nadchodzi burza. Nie zawsze jednak jest szansa na ucieczkę w bezpieczne miejsce. Mogą z nią nie zdążyć np. te osoby, które wypłynęły na jeziora daleko od brzegów.
Synoptycy, wyposażeni w mapy radarowe i obrazy z systemu detekcji wyładowań atmosferycznych, z dużą pewnością przewidują nadejście burz. Nie trzeba być jednak ekspertem, by zorientować się, że nadchodzi burza - powiedział Kowalewski.
"Także Kowalski, będąc na mieście czy odpoczywając na działce, widzi niebo w promieniu około 20 km. Schronienia powinien szukać, gdy czuje, że robi się duszno - mówi się, że nie ma czym oddychać - i gdy widzi potężne, ciemne chmury" - tłumaczył klimatolog. Podręcznikowy model chmury zwiastującej burzę przypomina nieco kowadło - wyjaśniał Kowalewski. Ma ona kłębiastą dolną część, a jej podstawa jest trochę szersza niż część środkowa.
W górnej części chmura taka wydaje się strzępiasta. Jeśli obserwujemy taką chmurę z daleka, to możemy zauważyć, że jej górną część oświetla słońce i jest ona bardzo jasna, a dolna jest ciemnoszara. Często widać pod nią błyskawice. Z miejsca, gdzie znajduje się obserwator, a gdzie jeszcze nie pada, pod chmurą można zauważyć strugi deszczu. "Bardzo bliską burzę zwiastuje też silny wiatr i następująca po nim nagła cisza.
Choć każda burza jest inna, to najczęściej od ustania tego gwałtownego wiatru mamy około 10-15 min. na ucieczkę przed deszczem i piorunem" - tłumaczył Kowalewski. Z ucieczką mogą nie zdążyć jednak osoby, które w takiej chwili znajdują się np. na jeziorze, z dala od brzegu - zastrzegł. Ekspert wyjaśnił też mechanizm efektownych wyładowań pomiędzy chmurami, jakie można było obserwować we wtorek wieczorem w Warszawie.
Mieszkańcy miasta mogli zaobserwować błyski na niebie, którym nie towarzyszył grzmot. Takie wyładowania są, jak tłumaczył, tym samym, co błyskawice, będące wyładowaniami pomiędzy chmurą a ziemią, które zwykle widzimy i słyszymy. Jednak błyski pojawiały się między chmurami, ponieważ różnica potencjału między nimi mogła być większa niż różnica potencjałów pomiędzy chmurami a ziemią. (PAP)