Trwa odławianie świątecznego karpia

Około 200 ton karpia królewskiego, szczupaka i tołpygi planują odłowić na tegoroczne święta rybacy z 55 przygodzickich stawów (Wielkopolska). Odławianie ryb na największym z nich, Trzcielinie Wielkim, trwało cztery dni i zakończyło się w sobotę. Ze stawu wyłowiono 80 ton ryb.


Antonińska linia książąt Radziwiłłów założyła przygodzicki folwark ze stawami około 1775 r. "Ważną i bardzo dochodową działalnością była wtedy hodowla ryb na istniejących na terenie folwarku 69 stawach. Hodowla miała tutaj już wielowiekową tradycję, ale tak naprawdę dużego znaczenia nabrała dopiero za czasów Radziwiłłów, którzy byli prekursorami nowoczesnej gospodarki stawowej" - powiedział miejscowy badacz rodu Radziwiłłów i dziennikarz Dariusz Peśla.

Dziś powierzchnia 55 stawów przygodzickich wynosi około 750 hektarów. "Karp jest typowo sezonową rybą; największa sprzedaż od lat rozpoczyna się wraz z nadejściem chłodów", mówi szef gospodarstwa rybackiego - Marek Trzcieliński. Dodaje, że ryb z jego stawów nie można kupić w wielkich sieciach handlowych.

Według Trzcielińskiego, hodowla ryb jest działalnością rolniczą i przeżywa niemal te same problemy, jakie mają rolnicy. Największym jednak kłopotem jest stały wzrost cen pasz oraz pogarszanie się stanu cieków wprowadzających wodę do stawów. "Rybacy sami muszą czyścić zarastające dopływy wód, aby hodowane ryby miały właściwy dla karpia królewskiego smak", mówi Trzcieliński.

Główną zasługą dobrej jakości ryb ze stawów przygodzickich jest pozbawione mułu ich podłoże. "Dzięki temu ryba nie ma nieprzyjemnego zapachu i jest bardzo dobra", twierdzą smakosze karpia.

Według Peśli, w Polsce hoduje się kilka gatunków karpi: drobnołuskiego, nagiego, liniowego oraz najpopularniejszego lustrzenia, zwanego też królewskim. "Nasz kraj zajmuje w produkcji karpia czołowe miejsce w Europie, ale jego spożycie jest małe i wraz z innymi słodkowodnymi rybami wynosi około 1,5 kilograma rocznie" - twierdzi Peśla.

Dodaje, że wartości dietetyczne tej ryby są ogromne: 100 gramów karpia to 150 kcl, a więc tyle, co wołowina. Do tego zawiera sporo nienasyconych kwasów tłuszczowych, łatwo przyswajalne białko i sporo witamin, głównie A.

Rybacy z Przygodzic ubolewają, że prawdziwy karp jest w wielu domach prawdziwym królem i ozdobą tylko wigilijnego stołu. "A przecież przygotowywany na wiele sposobów - w occie, wędzony, po żydowsku, z wody, w galarecie, a nade wszystko smażony na złocisty kolor, chrupiący i aromatyczny, mógłby częściej gościć w naszym jadłospisie", mówi Peśla.

Odławianie ryb na przygodzickich stawach potrwa do końca listopada. Do świąt karpie będą przechowywane w betonowych basenach. Za czasów Radziwiłłów rolę takich przechowalni pełniły tzw. hołdernie - sadzawki kryte strzechą. Dziś nie ma już po nich śladu, mówi Peśla.

Źródło: http://www.naukawpolsce.pl



Komentarze
Polityka Prywatności