Przodkowie człowieka współczesnego przybrali postawę wyprostowaną, żeby bezpieczniej móc nosić własne potomstwo. O swojej teorii na temat tego kluczowego momentu ludzkiej ewolucji pisze brazylijska antropolog na łamach pisma "Naturwissenschaften".
Młode małpki, począwszy od narodzin, chwytają się futra swoich matek. W ten sposób są bezpiecznie przenoszone z miejsca na miejsce. Najpierw trzymają się futra na brzuchu matki, później, w miarę przybierania na wadze, przenoszą się na jej grzbiet. Młode są wprawdzie bezpieczne, ale nie mogą zanadto rosnąć, ponieważ matki nie miałyby sił, żeby je nosić. Lia Amaral, antropolog z Uniwersytetu w Sao Paulo w Brazylii, badała, jak różne gatunki małp - gibbony, orangutany i goryle - radzą sobie z transportowaniem swoich młodych.
Szczegółowej analizie poddała wiele czynników, które przyczyniają się do bezpiecznego przenoszenia potomstwa - mechanikę ciała małp, własności i gęstość futra zwierząt czy siłę uścisku małpiątek. Jej zdaniem, taki sposób transportowania młodych zupełnie nie mógłby funkcjonować, gdyby małpy poruszały się w pozycji wyprostowanej. Autorka stawia tezę, że dwunożność u ludzi mogła pojawić się jako skutek utraty gęstego owłosienia na ciele.
Wytworzyła się wówczas silna presja ewolucyjna - rodzice, którzy nie potrafili bezpiecznie nosić swoich dzieci, tracili je. Dwunożność była rozwiązaniem tego problemu. Co więcej, dzięki temu dzieci mogły szybciej przybierać na wadze. Amaral podaje przykład goryli, które w wieku dorosłym są potężniejsze i cięższe od ludzi, ale dzieci mają o połowę lżejsze od ludzkich.(PAP)