Nawet zmiana wewnętrznego kodu i regularne niszczenie kart SIM nie uniemożliwia śledzenia konkretnego telefonu komórkowego – informuje ”New Scientist”.
Gdy sygnał analogowy jest przekształcany w postać cyfrową, powstają charakterystyczne dla konkretnego egzemplarza telefonu zakłócenia. Podczas przeprowadzonych w laboratorium testów 13 aparatów zespół z Drezna potrafił zidentyfikować użyty aparat z dokładnością sięgającą 97,6 proc.
Ponieważ metoda jest całkowicie pasywna – identyfikujący korzysta tylko z sygnałów wysyłanych przez sam telefon - nie da się wykryć jej stosowania. Specjaliści z innych ośrodków zainteresowali się „odciskiem palca’ telefonu, jednak oczekują podniesienia wiarygodności metody do niemal 100 proc. Inaczej liczba śledzonych omyłkowo rozmów, naruszeń prywatności i przerwań łączności będzie szła w setki tysięcy.
Badania zespołu z Drezna finansowały Unia Europejska oraz rząd Niemiec. Choć dotyczyły telefonów działających w sieci 2G, w podobny sposób można by identyfikować także 3G oraz 4G.(PAP)