Ciężkie czasy "rodzą" silnych mężczyzn
Mężczyźni urodzeni w ciężkich, stresujących czasach, np. w okresie wojny czy klęski naturalnej, są ogólnie silniejsi i żyją dłużej, w porównaniu z tymi, którzy przyszli na świat w czasach pokoju i prosperity - wynika w badań amerykańskich. Najnowsza praca opisana na łamach "Proceedings of the National Academy of Sciences" potwierdza jednocześnie, że w stresujących warunkach rodzi się mniej chłopców niż zwykle.
Jak wyjaśnia prowadzący badania Ralph Catalano z Uniwersytetu
Kalifornijskiego w Berkeley, nie chodzi o to, że w ciężkich
czasach rozwijają się silniejsi chłopcy, ale o to, że wielu
słabych jest eliminowanych jeszcze w łonie matki.
Statystyki wskazują, że normalnie na świecie rodzi się około 105
chłopców na 100 dziewczynek. Dysproporcje te wyrównują się dopiero
później, gdy nadchodzi czas dobierania się w pary, gdyż w młodości
ginie więcej mężczyzn niż kobiet.
Proporcje płci wśród noworodków zmieniają się jednak w czasach
ciężkich, gdy społeczeństwo musi sobie radzić ze stresem wywołanym
np. przez katastrofy naturalne lub spowodowane przez człowieka,
jak wojny, ataki terrorystyczne oraz przez zawirowania polityczne
czy ekonomiczne. Wówczas dochodzi częściej do poronień męskich
płodów niż żeńskich, a w konsekwencji rodzi się więcej dziewczynek.
Istnieją dwie równoprawne teorie na wyjaśnienie tego zjawiska.
Jedna zakłada, że w trudnych warunkach ciężarne kobiety produkują
więcej hormonu stresu - kortyzolu, który uszkadza płody i zwiększa
ryzyko poronienia. A ponieważ płody męskie są ogólnie słabsze i
bardziej wrażliwe niż żeńskie, będą częściej ulegać uszkodzeniu i
ginąć.
Druga teoria tłumaczy, że w stresujących czasach organizm
ciężarnej kobiety niejako selekcjonuje płeć wśród słabych płodów.
Taki mechanizm ma silne uzasadnienie biologiczne i mógł zostać
utrwalony przez ewolucję. Okazuje się bowiem, że urodzenie słabego
chłopca jest mniej korzystne dla matki z perspektywy ewolucji niż
urodzenie słabej dziewczynki. A to dlatego, że słaby chłopiec ma
mniejsze szanse na potomstwo niż słaba córka. Można więc
powiedzieć, że eliminując słabe płody męskie matka zwiększa szanse
na przedłużenie swojej linii w postaci wnucząt.
Z obydwu teorii wynika, że w ciężkich czasach będzie się rodzić
mniej chłopców, jednak w każdym przypadku charakterystyka
populacji męskiej powinna być inna, wyjaśniają autorzy najnowszej
pracy.
Jeśli teoria o większej wrażliwości płodów męskich na stres matki
jest prawdziwa, to chłopcy urodzeni w ciężkich czasach będą
ogólnie słabsi i będą żyć krócej niż mężczyźni urodzeni w innym
okresie. Jednak jeśli bliższa prawdy jest teoria o wybiórczej
eliminacji płodów męskich, to ciężkie czasy przeżywać będą
najsilniejsze płody męskie, a cała populacja mężczyzn z tego
okresu będzie zdrowsza, bardziej odporna i będzie miała dłuższą
średnią życia.
Aby to sprawdzić, zespół kierowany przez Catalano przeanalizował
dane demograficzne zebrane wśród Szwedów urodzonych w latach 1751-
1912. Dotyczyły one m.in. daty narodzin i długości życia.
Okazało się, że mężczyźni, których rozwój płodowy przypadał na
ciężkie czasy, jak np. okres głodu, żyli średnio o 4 miesiące
dłużej niż mężczyźni, którzy rodzili się po okresie dobrobytu. Jak
wyjaśnia Catalano, być może w przypadku pojedynczego osobnika nie
jest to dużo, ale już w przypadku całej populacji robi wyraźną
różnicę.
Te wyniki potwierdzają, że w stresujących czasach dochodzi do
wybiórczej eliminacji słabych płodów męskich, komentują autorzy
najnowszej pracy. "Słabi chłopcy giną jeszcze w łonie matki, a
przeżywają raczej ci, którzy są silni i zdrowsi. Dlatego długość
ich życia jest większa od przeciętnej" - tłumaczy Catalano.
Zdaniem Catalano, taki sam wpływ działania stresu na proporcje
płci noworodków można zaobserwować i dzisiaj. Na przykład po
zamachach terrorystycznych, do których doszło w USA 11 września
2001 r., w stanie Kalifornia rodziło się mniej chłopców niż
zwykle. Było to związane z tym, że znacznie więcej męskich płodów
ginęło wówczas w łonach matek, podkreśla badacz. Podobnie było w
byłym NRD po przemianach, jakie nastąpiły w roku 1991 i
spowodowały m.in. gwałtowny wzrost bezrobocia.(PAP)