Czy można dokonać archeologicznego odkrycia bez użycia łopaty? Okazuje się, że jest to możliwe, ale trzeba zastosować metody geofizyczne. Dzięki nim naukowcy uzyskują plany fragmentów miast, których ruiny znajdują się pod ziemią. „Zdarza się, że na powierzchni nie ma prawie żadnych śladów, a pod grubą warstwą piachu ukryta jest egipska świątynia” – mówi mgr Tomasz Herbich z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk.
BY PRZEBADAĆ TRZEBA SIĘ NACHODZIĆ
Metody geofizyczne wymagają zastosowania specjalistycznego sprzętu. Metoda elektrooporowa wykorzystuje zjawisko polegające na różnym stopniu przewodnictwa prądu elektrycznego. Badacze wbijają elektrody w odstępach 0,5-1 metra i za pomocą urządzeń mierzą oporność, jaki ziemia stawia przepływającemu pomiędzy elektrodami prądowi. Opór zależy od rodzaju gleby, zawartości oraz wilgotności (im większa wilgotność tym mniejszy opór).
Znajdujące się w ziemi obiekty archeologiczne zaburzają równomierność rozkładu oporności i dzięki temu mogą zostać zlokalizowane. Większa oporność jest wynikiem np. znajdujących się pod ziemią murów, kamiennych fundamentów lub pustych przestrzeni (jak komory grobowe), mniejsza zaś wskazuje na rów, dawne fosy czy jamy, które gromadzą dużo więcej wilgoci niż otaczająca ziemia.
Metoda magnetyczna wykorzystuje natomiast ziemskie pole magnetyczne oraz fakt, że niektóre przedmioty znajdujące się w ziemi je zaburzają. Tu również w odstępach 0,5-1 metra zakłada się siatkę pomiarową i chodzi się z urządzeniem zwanym magnetometrem lub gradiometrem. Przyrządy te potrafią wykryć anomalia powstające w związku ze skupiskami żelaza (piece, dymarki, żelazne przedmioty) zalegającymi pod ziemią. Wykryją też skupiska ceramiki, mury z cegły mułowej.
W optymalnych warunkach dziennie można jednym instrumentem zbadać obszar o powierzchni połowy hektara. „Co prawda trzeba się sporo nachodzić, ale to w sam raz dla zdrowia” – żartuje badacz.
TA METODA SIĘ OPŁACA
Metody geofizyczne zostały opracowane w początku XX wieku na potrzeby geologów. Sprawdzały się przy poszukiwaniach nowych zasobów kopalnianych na dużych głębokościach. Do archeologii trafiły na przełomie lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Badacze przeszłości zredukowali jedynie zasięg prospekcji z głębokiej do metra. „Od 10-15 lat badania z użyciem geofizyki są na porządku dziennym. Niestety w Polsce nie jest to standard. Problemem są fundusze” – ubolewa Tomasz Herbich.
Jak zapewnia badacz koszty takich badań mogą szybko się zwrócić. Po uzyskaniu pełnego obrazu stanowiska kierujący wykopaliskami ma komfort wyboru miejsca kopania. „Metoda jest przydatna zarówno przy rozplanowywaniu wykopalisk, jak i przy ustalaniu miejsc, które powinny być poddane szczególnej ochronie” – podkreśla naukowiec.
PODSTAWOWY PRZEWODNIK PO BADANIACH
Tomasz Herbich odniósł wiele sukcesów w Egipcie. Wykreślił plany m.in. stanowisk Tell el-Daba, Ein el-Gezareen, Buto, Bawit, a w Tell el Farkha dopomógł w odkryciu nekropoli. Niewątpliwie ma udział przy odkryciach prof. Myśliwca w Sakkarze, gdzie w wyniku jego prac pierwszy wykop otwarto w miejscu, w którym później odkryto grobowiec nieznanego dotychczas wezyra o imieniu Merefnebef. „Podstawowym budulcem w Egipcie była cegła mułowa, która posiada właściwości magnetyczne. Ta właściwość bardzo ułatwia rozpoznawanie stanowisk za pomocą geofizyki” – wyjaśnia badacz.
Te metody sprawdziły się również w Polsce, m.in. na stanowiskach Krajenka i neolitycznych Słonowicach. W tych ostatnich uzyskano szerokopłaszczyznowy plan, na którym łatwo zauważyć komory grobowe, dołki posłupowe ścian grobowców, a także różnej wielkości jamy. „Wykorzystaliśmy kontrast – wypełniska jam były przesycone organicznymi pozostałościami, a dookoła rozciągały się pokłady lessu” – tłumaczy mgr Herbich. Dzięki metodom geofizycznym rozpoznano 14 hektarów stanowiska – obszar nieosiągalny przy stosowaniu konwencjonalnych metod wykopaliskowych.
Metody te czasem jednak bywają zawodne, szczególnie na wielowarstwowych i głębokich stanowiskach archeologicznych - przestrzega badacz. W pewnych sytuacjach stosuje się je zamiennie, w celu uzupełnienia obrazu. „Tak było na stanowisku zamkowym w Krajence, gdzie zastosowanie metody magnetycznej nie przyniosło żadnych rezultatów. Dopiero metoda elektrooporowa ujawniła drugie skrzydło zamku” – podkreśla mgr Herbich.
Źródło: http://www.naukawpolsce.pl/nauka/