Niemowlęta i bezdech podczas snu
Genetyczny defekt może sprawiać, że niemowlęta, które na chwilę przestały oddychać, nie potrafią zacząć oddychać na nowo -informuje "Nature Neuroscience". Zespół nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS) jest najważniejszą przyczyną nieoczekiwanego zgonu niemowląt w wieku od tygodnia do roku.
Wciąż jednak nie wiadomo, co naprawdę go powoduje. Wiadomo
tylko, że spotyka on niemowlęta na całym świecie, głównie
chłopców, częściej w rodzinach o niskim statusie
socjoekonomicznym. Niemal wszystkie zgony następują podczas snu
dziecka.
Jak dotąd, żadne wyjaśnienia tego zjawiska nie okazały się w
pełni zadowalające. Pisano już o nieprawidłowościach pracy serca
dziecka, o paleniu jego matki w czasie ciąży, przegrzaniu, starych
materacach pełnych bakterii Helicobacter, a nawet o snach, pod
wpływem których dziecku zdaje się, że znów jest w macicy i nie
musi oddychać.
Najpopularniejsza teoria wskazuje na niewłaściwą pozycję w czasie
snu - na brzuchu. Kampania edukacyjna podkreślająca korzyści z
układania dzieci do snu na plecach okazała się skuteczna;
zmniejszyła liczbę przypadków SIDS o połowę.
Ostatnio zespół naukowców z University of Bristol odkrył w mózgu
komórki, które generują impulsy nerwowe potrzebne do nagłego
chwytania powietrza, ale nie odgrywają roli przy normalnym
oddychaniu. Gdy ustaje normalny oddech, komórki te odruchowo
uruchamiają chwytanie powietrza i oddychanie zaczyna się na nowo.
Ich czynność zależy od specyficznego białka. Przy niskim poziomie
tlenu we krwi białko to pobudza przepływ jonów sodowych przez
błonę komórkową, a powstały impuls powoduje chwytanie powietrza.
Zdaniem naukowców, u niektórych dzieci komórki aktywujące
chwytanie powietrza nie działają z powodu genetycznego defektu
owego białka. Gdy oddech z jakiegoś powodu ustanie, dziecko nie
chwyta powietrza i dusi się. (PAP)