Komety powstały "z ognia i lodu"

Dział: Kosmos

Naukowcy NASA ogłosili pierwsze - zaskakujące - wyniki analizy próbek z komety Wild 2, dostarczonych na Ziemię przez sondę Stardust. Wynika z nich, że komety "narodziły się z ognia i lodu".

W styczniu 2005 roku zakończyła się misja amerykańskiej sondy
Stardust. Sonda wylądowała w amerykańskim stanie Utah z
"kosmicznym ładunkiem"  ponad miliona maleńkich ziarenek pobranych
z  komety Wild 2.

Po pierwszych badaniach okazało się, że niektóre z tych ziarenek
zawierają materiał, który uformował się w bardzo wysokich
temperaturach. Ten fakt zaskoczył naukowców, gdyż komety
powstawały na zimnych, zewnętrznych krańcach wczesnego Układu
Słonecznego. Według nich, nigdy więc nie były "narażone" na
ekstremalnie wysokie temperatury.

Słońce oraz planety zaczęły formować się ok. 4,6 mld lat temu z
chmury gazu zwanej mgławicą słoneczną. Powstała wówczas otaczająca
młodą gwiazdę struktura pyłowo-gazowa (tzw. dysk akrecyjny), która
składała się z gorącego wnętrza oraz chłodnych zewnętrznych
krańców, na których mógł przetrwać lód.

Nietypowe minerały w próbkach ze Stardust mogły powstać w centrum
dysku, gdzie temperatury przekraczały tysiąc stopni Celsjusza.
Następnie, w jakiś sposób, musiały się jednak przedostać do
najzimniejszego regionu układu położonego poza orbitą Neptuna,
znanego jako pas Kuipera. Tam właśnie bowiem formowały się komety.

"Minerały, które powstały w wyjątkowo gorącym otoczeniu,
znaleziono w w jego najzimniejszym miejscu, określanym jako
+Syberia Układu Słonecznego+" - podkreśla główny naukowiec misji
NASA Stardust, Donald Brownlee z University of Washington.

"Egzotyczne" ziarenka to m.in. nietypowa mieszanka tytanu, wanadu
i azotu, która powstaje w temperaturach wyższych niż 1,1 tys.
stopni Celsjusza. Według szacunków badaczy, w momencie powstania
minerały musiały znajdować się bliżej Słońca niż planeta Merkury.

Jak można wytłumaczyć to odkrycie? Naukowcy wstępnie
przedstawiają dwie hipotezy. Według pierwszej z nich, związki
mineralne rzeczywiście powstały w centrum mgławicy słonecznej.
Niejasne jest jednak, w jaki sposób dostały się one na zimne
krańce Układu Słonecznego. Być może wyrzucił je tam potężny wybuch
promieniowania X - sugerują badacze.

Druga hipoteza mówi, że minerały mogły uformować się w gorącym
centrum innej młodej gwiazdy, a następnie dostały się na obrzeża
Układu Słonecznego i stały się jednym z budulców komet.

Teraz kosmiczne próbki czeka dokładna analiza poszczególnych
izotopów i elementów tworzących minerały.  Naukowcy NASA mają
nadzieję, że przyniesie ona ostateczne rozwiązanie zagadki
pochodzenia "dziwnych" cząstek.

Szczegóły badań zaprezentowano na konferencji nt. badań
księżycowych i planetarnych w Houston (Teksas, USA).

Amerykańska sonda Stardust wystartowała z Ziemi 7 lutego 1999
roku. Jej celem była odległa wtedy o 820 mln kilometrów od Ziemi
kometa Wild 2. "Po drodze" do komety sonda zebrała cząsteczki pyłu
międzygwiezdnego, a po pięcioletniej podróży - próbki gazu i pyłu
z warkocza komety Wild 2. Zebrany w kosmosie materiał został
zamknięty w specjalnej kapsule i w styczniu 2006 r. wylądował na
Ziemi. (PAP)

Komentarze
Polityka Prywatności