Ślady upadku meteorytu w Antarktyce
Niewykluczone, że trzy miliony lat temu do antarktycznego Morza Rossa wpadł meteoryt o średnicy około 5 km. O odkryciu poinformowano na konferencji Lunar and Planetary Science Conference w Houston (USA).
Uderzenie mogło wywołać silne tsunami. Powstać mogła wówczas
olbrzymia fala, ktora dotarła do wybrzeży Ameryki Południowej i
wdarła się w głąb lądu - uważają badacze.
Szerokie na 100 km zagłębienie dna Morza Rossa, znane jako Bowers
Crater, badali naukowcy z nowojorskiego Lamont-Doherty Earth
Observatory. Pod kątem śladów ewentualnego uderzenia analizowali
oni m.in. rdzenie wydrążone ze stanowisk nieopodal zagłębienia.
W rdzeniach tych badacze znaleźli tektyty - bogate w krzemionkę,
mikroskopijne, szkliste bryłki w kształcie kropli i kulek.
Niektórzy naukowcy uważają je za produkty stopienia skał podczas
upadku meteorytów. Tektyty, ich zdaniem, powstają, gdy uderzenie
dużego meteoru lub asteroidu wzbija w górę kawałki skał. Te -
opadając na Ziemię - częściowo topnieją.
Znaleziono jeszcze inne ciała szkliste. Uważa się, że powstają
one poprzez oziębienie stopionych skał i osadów. Podobne twory
powstają czasami w procesach wulkanicznych. Wydaje się, że okazy z
Morza Rossa mają jednak inną budowę mikroskopową.
Samo znalezisko nie jest jeszcze dowodem na uderzenie meteorytu w
rejon Antarktyki sprzed kilku milionów lat.
Dallas Abbott z Lamont-Doherty Earth Observatory ma jednak
nadzieję, że dalsze badania rdzeni dostarczą naukowcom specjalnego
rodzaju kwarcu.
Można go odróżnić od kwarcu "normalnego" dzięki
charakterystycznym liniom widocznym pod mikroskopem. Uważa się, że
powstają one wskutek ogromnego ciśnienia, jakie może wytworzyć się
w czasie upadku meteorytu.
Obecność tego minerału jest uznawana za jeden z najpewniejszych
wskaźników zderzenia dwóch ciał niebieskich. (PAP)