W Indiach wzrosła liczba ataków tygrysów na ludzi. Czy drapieżniki stały się bardziej krwiożercze? Nie - to globalne ocieplenie wygnało je z ich kryjówek i zapędziło w pobliże ludzkich siedzib.
Problem w tym, że w ciągu ostatnich czterech dekad teren ten skurczył się na skutek ocieplenia klimatu o 28 proc., twierdzi w portalu New Scientist Pranabes Sanyal z organizacji ekologicznej World Conservation Union.
Podnoszący się poziom wód pochłonął już dwie wyspy, a kolejne są zagrożone zatopieniem. W ten sposób ludzie i tygrysy znaleźli się w bardzo bliskim sąsiedztwie.
Lasy namorzynowe są bowiem poprzecinane setkami kanałów, na których miejscowa ludność uprawia rybołówstwo. Rybacy często zapędzają się przy tym na tereny zamieszkane przez drapieżniki. I to właśnie oni stają się celem ataków. W ciągu sześciu miesięcy życie w ten sposób straciło już siedem osób. (PAP)