19 kwietnia 1809 r. na przedpolach Warszawy pod Raszynem doszło do bitwy pomiędzy austriackim korpusem arcyks. Ferdynanda d'Este i wojskami polskimi dowodzonymi przez ks. Józefa Poniatowskiego. Austriacy pomimo dwukrotnej przewagi liczebnej nie zdołali przełamać polskich pozycji. Bitwa pozostała nierozstrzygnięta.
15 kwietnia 1809 r. główne siły ponad 30 tys. austriackiego korpusu pod dowództwem arcyks. Ferdynanda d'Este przekroczyły granice Księstwa Warszawskiego w rejonie Nowego Miasta nad Pilicą i skierowały się ku Warszawie.
Austriackiej armii ks. Józef Poniatowski, pełniący funkcję naczelnego wodza i ministra wojny, przeciwstawić mógł jedynie około 15 tys. żołnierzy polskich i nieco ponad 2 tys. Sasów. Powodem szczupłości sił, które mogły stawić opór wojskom austriackim był m.in. fakt, iż na rozkaz Napoleona w 1808 r. z Księstwa Warszawskiego wycofano na zachód nie tylko wszystkie oddziały francuskie i większość saskich, ale dokonano także przegrupowań polskich jednostek: trzy pułki piechoty skierowano do Hiszpanii, a część oddziałów odesłano do służby garnizonowej m.in. w Gdańsku. Książę J. Poniatowski, wbrew opiniom m.in. francuskiego rezydenta G. C. Serry i polskich jakobinów, którzy uważali że należy przygotować się do długotrwałej walki obronnej za umocnieniami stolicy, podjął decyzję o stawieniu czoła nieprzyjacielowi na przedpolach Warszawy.
Na jego rozkaz wokół Raszyna skoncentrowano ponad 10 tys. żołnierzy, niewielkie oddziały zabezpieczały skrzydła wojsk polskich. Naprzeciwko nich stanęła dwukrotnie silniejsza armia arcyks. Ferdynanda d'Este, który przystępując do generalnej bitwy liczył na decydujące zwycięstwo, rozstrzygające o losach całej kampanii.
Prof. Barbara Grochulska w pracy "Małe państwo wielkich nadziei" oceniając miejsce wybrane przez ks. J. Poniatowskiego na stoczenie bitwy z wojskami austriackimi pisała: "Przede wszystkim Raszyn leżał na zbiegu dwóch ważnych traktów, krakowskiego i wrocławskiego, wiodących z południa do stolicy. Austriacy więc, idąc na Warszawę, musieli przechodzić przez Raszyn. Warunki terenowe stwarzały przy tym możliwość walki z silniejszym liczebnie przeciwnikiem. Wieś raszyńska leżała na podmokłych, bagiennych obszarach, ciągnących się na przestrzeni kilku kilometrów między Raszynem a Małymi i Dużymi Falentami, tak że przejść można było tylko w niektórych miejscach. Część traktu krakowskiego biegła groblą. Naturalną obronność terenu wzmacniała odwilż, która zaczęła się wyjątkowo późno w tym roku i w początkach kwietnia była właśnie w pełni".
Początek bitwy pod Raszynem tak przedstawiał prof. Jerzy Skowronek w książce "Książę Józef Poniatowski": "Walka rozpoczęła się 19 kwietnia o godz. 10 rano atakiem przedniej straży gen. Mohra na oddziały gen. Sokolnickiego pod Falentami. Pod naciskiem kilkakrotnie silniejszego przeciwnika Polacy zaczęli ustępować dostając się na wąskiej grobli pod morderczy ogień artylerii, bijącej z odległości około 50 kroków. Utracili tu część artylerii, ranni zostali Fiszer i dowódca pułku, popularny legionista i poeta Cyprian Godebski i oddział zaczynał się rozprzęgać. Poniatowski, który na wzgórku koło kościoła raszyńskiego przyjmował organizatorów powstań departamentowych, słysząc zaciekły ogień, ruszył konno ku Falentom. Zorientowawszy się, że sytuacja jest coraz krytyczniejsza osobiście stanął na czele załamującego się batalionu, sformował go i z fajką w zębach, spokojny, jak na przeglądzie, poprowadził go do zwycięskiego kontruderzenia w walce na bagnety".
Pół godziny później wojska austriackie przeprowadziły kolejne natarcie, w wyniku którego Polacy zostali zmuszeni do opuszczenia zajętych pozycji. Pomimo tego, prof. J. Skowronek podkreślał znaczenie konrataku poprowadzonego osobiście przez ks. J. Poniatowskiego, który "zapobiegł panice, pozwolił odzyskać część dział, a nade wszystko znacznie przedłużył wstępną fazę bitwy, co było bardzo istotne dla skuteczności polskiej obrony pod Raszynem". "Ta brawura księcia, która przeszła do legendy - pisał prof. J. Skowronek - była więc w pełni uzasadniona, chociaż ryzykowna".
Atak na Raszyn Austriacy rozpoczęli dopiero około godz.17. W trakcie zaciętych walk, trwających cztery godziny, nie udało im się jednak wyprzeć oddziałów polskich z zajmowanych przez nie pozycji. Około godziny 21 walki zaczęły wygasać.
W raporcie do Napoleona z maja 1809 r. ks. J. Poniatowski podawał następujące dane dotyczące strat poniesionych przez obie strony w wyniku bitwy stoczonej 19 kwietnia: wojsko polskie - 450 zabitych, 900 rannych i 40 wziętych do niewoli; wojska austriackie - 2500 ludzi.
Oceniając rezultaty bitwy pod Raszynem w książce "Historia oręża polskiego 1795 -1939" prof. Eligiusz Kozłowski i prof. Mieczysław Wrzosek stwierdzali: "Batalia raszyńska była poważnym sukcesem strategicznym młodego żołnierza polskiego, taktycznie pozostała nie rozstrzygnięta. (...) Mimo wysokich strat ze strony polskiej (do 1500 rannych i zabitych), armia pozostała nadal sprawnym narzędziem walki, a jej morale podbudowane wspaniałą postawą każdego żołnierza i jej wodza. Toteż odchodziły wojska polskie ku Warszawie w poczuciu dobrze wypełninego obowiązku, nie niepokojone przez przeciwnika, który postępował bardzo ostrożnie utraciwszy na polach raszyńskich inicjatywę i ducha zaczepnego. Efektowne zwycięstwo wymknęło się z rąk austriackich, teraz już należało spodziewać się długotrwałej kampanii, której wynik ostateczny stał pod znakiem zapytania".
Około godz. 22 jeszcze na polu bitwy ks. J. Poniatowski zwołał naradę wojenną, w trakcie której podjęta została decyzja o wycofaniu wojska do Warszawy.
Do rozstrzygnięcia pozostawał problem czy bronić stolicy, czy też poddać ją Austriakom. Co prawda dzięki przybyciu oddziałów polskich z Torunia armia ks. J. Poniatowskiego powiększyła się do 13 tys. żołnierzy, a pod jego rozkazami znalazło się także około 5 tys. gwardzistów narodowych i ochotników ze stolicy, to jednak zły stan umocnień otaczających Warszawę, mała ilość artylerii (60 dział rozstawionych na wałach o długości 12 km) oraz niska wartość bojowa mieszczańskich gwardii sprawiały, że wódz naczelny wojsk Księstwa Warszawskiego nie był zwolennikiem prowadzenia w mieście walk obronnych.
Ostatecznie 21 kwietnia ks. J. Poniatowski podpisał porozumienie z arcyks. Ferdynandem d'Este, zgodnie z którym Warszawa został oddana Austriakom bez walki. Wojsko Polskie w ciągu 48 godzin miało opuścić stolicę. Zawarta konwencja gwarantowała, iz chorzy i ranni żołnierze polscy mają prawo pozostać w warszawskich szpitalach, a po wyzdrowieniu powrócić do swoich jednostek. Strona austriacka zobowiązała się także nie nakładać na miasto wojennej kontrybucji.
Siły polskie, wraz z magazynami broni i żywności, zostały ewakuowane na prawy brzeg Wisły, utrzymując w swoich rękach ufortyfikowany przyczółek praski, który zgodnie z zawartą umową nie mógł być ostrzeliwany i atakowany z Warszawy. Oddanie Austriakom stolicy wywołało jednak wrogie reakcje jej mieszkańców wobec ks. J. Poniatowskiego, którego oskarżano o zdradę.
Kilka tygodni później ks. J. Poniatowski rozpoczął zwycięską ofensywę w Galicji, której efektem było wyzwolenie znacznej części zaboru austriackiego z Krakowem włącznie.(PAP)