Francja zgadza się na zwrot Egiptowi spornych fragmentów fresków pochodzących z grobowca faraonów, o ile Kair udowodni, że zostały one wywiezione nielegalnie - poinformował w środę minister kultury Frederic Mitterrand.
Wcześniej władze Egiptu ogłosiły, że kończą "wszelką współpracę" archeologiczną z francuskim Luwrem, dopóki zabytki nie zostaną zwrócone.
Podjęliśmy decyzję o zakończeniu wszelkiej współpracy z Luwrem do czasu oddania nam zabytków archeologicznych skradzionych z grobowca położonego niedaleko Luksoru, około 700 km na południe od Kairu - oświadczył szef egipskiej służby starożytności, Zahi Hawass.
Decyzja ta wpłynie m.in. na konferencje naukowe organizowane z francuskim muzeum, jak i na prace prowadzone przez Luwr na stanowiskach archeologicznych w Sakkarze niedaleko Kairu.
Według Hawassa decyzja została podjęta już dwa miesiące temu i nie ma nic wspólnego z porażką egipskiego ministra kultury Faruka Hosniego, który ubiegał się o stanowisko dyrektora UNESCO.
Hawass oskarża francuskie muzeum o to, że nielegalnie kupiło zabytki, których zwrotu domaga się teraz Egipt. "Zakup skradzionej steli oznacza, że niektóre muzea zachęcają do niszczenia i kradzieży egipskich zabytków" - powiedział.
"Wszyscy pracują nad tym, aby te dzieła mogły być zwrócone Egiptowi zgodnie z mechanizmami prawnymi, które na to pozwalają" - zapewniają francuskie źródła w Kairze.
Dyrekcja Luwru oświadczyła w środę, że muzeum jest otwarte na zwrot pięciu fragmentów steli, których domaga się Egipt, jednak z poszanowaniem francuskich procedur.
Egipt, którego znaczna część dziedzictwa archeologicznego już dawno została wywieziona do największych muzeów świata, jest obecnie szczególnie wrażliwy na tym punkcie. Kair domaga się m.in. oddania przez Niemcy popiersia legendarnej królowej Nefretete, odkrytego przez niemieckiego archeologa Ludwiga Borchardta w 1912 roku. (PAP)