Naukowcy z Politechniki Gdańskiej opracowali urządzenie, które pomoże skutecznie walczyć z wadami wymowy u dzieci. A oprócz tego, zapewni im dobrą zabawę. Mikrofon, ustnik i komputer z odpowiednim oprogramowaniem, czyli e-dmuchawka.
Jacek Rumiński zapowiada, że z elektronicznej dmuchawki będą mogły skorzystać przede wszystkim osoby z wyraźnym "nosowaniem". Wada ta polega na nabieraniu nadmiernie nosowego charakteru samogłosek i spółgłosek ustnych. Jest ona efektem braku oddzielenia jamy ustnej od nosowej przy ich powstawaniu, np. w wyniku rozszczepu podniebienia.
Będzie przydatna dla pacjentów z zaburzeniami ruchomych części aparatu mowy. "Na przykład, po udarze występuje czasem znaczne zmniejszenie ruchomości wybranych części aparatu mowy. Wprowadzenie treningu z wykorzystaniem elektronicznej dmuchawki może wspomóc proces rehabilitacji" - wyjaśnia dr Rumiński.
Dlaczego elektroniczna dmuchawka ma być skuteczniejsza od dotychczas stosowanych metod leczenia wybranych wad wymowy? "W treningu logopedycznym stosuje się proste metody kontroli strumienia wydmuchiwanego powietrza - dmuchanie przez słomkę na kulki papieru czy wykorzystanie fajki z piłeczką, która przy właściwym dmuchaniu powinna jak najdłużej unosić się na fajką. Metody te są przydatne, lecz bardzo szybko stają się nudne".
W dodatku - przy tego typu metodach - terapeuta nie ma kontroli nad tym, czy i jak pacjent ćwiczy w domu. Dzięki zastosowaniu e-dmuchawki terapeuta będzie mógł śledzić aktywność pacjenta i jego postępy w terapii. Dane z przeprowadzonych treningów mogą być gromadzone w bazie danych terapeuty i ćwiczącego.
Koordynator projektu zapewnia przy tym, że elektroniczna dmuchawka oferuje praktycznie dowolną liczbę gier, zależną jedynie od wyobraźnie twórców. Na razie twórcy e-dmuchawki opracowali dwie gry, które mają zachęcić pacjentów do systematycznego treningu: Balon i UFO.
"W pierwszej należy nadmuchać jak największą liczbę baloników tak, aby żaden nie pękł. Osoba badana musi to jednak zrobić w powtarzalny i kontrolowany przez siebie sposób" - tłumaczy naukowiec.
"Zakres natężenia i długość emisji powietrza nie mogą zostać przekroczone, bo doprowadzą do pęknięcia balonika i zakończenia gry. Wartość parametrów może być zmieniana wraz z postępem treningu, co pozwoli wyćwiczyć umiejętność kontrolowania strumienia wydmuchiwanego powietrza i wytrenować ruchome części aparatu mowy. Zastosowanie prostych ustników - np. słomki - umożliwia dalszy wpływ na proces treningu kontrolowania emisji wydmuchiwanego powietrza" - mówi dr Rumiński.
Druga gra polega na utrzymywaniu statku kosmicznego na pewnym poziomie nad niebezpieczną gwiazdą. "Wymaga to stałej kontroli poziomu wydmuchiwanego powietrza. Jeśli strumień powietrza nie jest wystarczająco stały, to statek opadnie na gwiazdę i spali się w jej promieniach" - opisuje dr Rumiński i zapewnia, że gry pozwolą uniknąć znużenia wynikającego z powtarzania tej samej czynności.
"Pomysłów na gry mamy wiele. Można wprowadzić rywalizację, np. kto pierwszy zdmuchnie rywala - jak w znanej grze w przeciąganiu liny. Poprzez ustawienia gier - np. jak silnie trzeba dmuchać, aby balonik nie pękł - można wpływać na coraz większą precyzję kontroli wydmuchiwanego powietrza" - wyjaśnia dr Rumiński.
Specjaliści wciąż pracują nad rozwojem e-dmuchawki. "Konsultowaliśmy go ze specjalistami w zakresie chirurgii plastycznej oraz laryngologami. Teraz chcemy prowadzić dalsze rozmowy z szerzą grupą logopedów" - mówi naukowiec.
Jego zdaniem, trudno określić, jaki procent dzieci i dorosłych - np. po udarze - realnie skorzysta z systemu. "Jeśli przyjmiemy, że tylko 10 proc. dzieci z wadami wymowy wymaga wspomagania ruchomej części aparatu mowy, to jest to i tak ogromna grupa" - zaznacza dr Rumiński.
E-dmuchawka powstała w ramach projektu "Domowy
asystent osób starszych i chorych - Domestic", finansowanego ze środków
Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. (PAP)