Potężny tygrys szablozębny epoki lodowcowej, Smilodon fatalis, nazywany przez naukowców maszyną do zabijania, miał dosyć słabe szczęki. Dowodzą tego najnowsze analizy, prowadzone przy użyciu modelowania komputerowego i opisane w tygodniku "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Tygrysy szablozębne miały potężnie rozwinięte górne kły, które dorastały do 20 cm długości. Staw szczękowy był zbudowany tak, że pozwalał na rozwieranie żuchwy pod kątem prostym. Drapieżniki te polowały na bizony, konie, a nawet mamuty.
Należały, obok tyranozaurów, do najgroźniejszych drapieżników, jakie kiedykolwiek stąpały po Ziemi. Smilodont, który wyginął 10 tys. lat temu, zamieszkiwał obie Ameryki. W Eurazji żył natomiast jego krewniak - machajrodont. Przez długie lata naukowcy dyskutowali, w jaki sposób smilodont używał swoich kłów do uśmiercania ofiar. Ostatnio australijscy badacze z uniwersytetów Nowej Południowej Walii i Newcastle zastosowali inżynieryjną technikę komputerową, zwaną metodą elementów skończonych, żeby zmierzyć siłę nacisku zębów smilodonta. Metodę elementów skończonych wykorzystuje się zwykle do badania wytrzymałości pociągów, samolotów czy samochodów.
Jest to zaawansowana pod względem matematycznym technika obliczeń fizycznych. Mówiąc najogólniej, opiera się ona na podziale danego obszaru na skończone elementy o uśrednionym stanie fizycznym, po czym następują faktyczne obliczenia tylko dla punktów stycznych tego podziału. Naukowcy badali, jakiego rodzaju nacisk potrafi znieść taka struktura, jak czaszka smilodonta.
"Zadanie było tym trudniejsze, że czaszki to struktury dużo bardziej złożone niż większość konstrukcji stworzonych przez człowieka" - podkreśla prowadzący badania, Colin McHenry z Uniwersytetu w Newcastle. Modelowanie komputerowe wykazało, że smilodont miał zaledwie jedną trzecią tej siły szczęk, którą dysponuje współczesny lew. W większości testów czaszka smilodonta wypadała gorzej niż lwa. A zatem ten potężny drapieżca epoki lodowcowej musiał mieć inną technikę łowiecką. Jak spekulują badacze, słabość szczęk smilodonta być może kompensowały potężne mięśnie karku, które pomagały mu w powaleniu ofiary na ziemię.
Do tego dochodziły silne nogi i pazury. Rezultatem było prawdopodobnie szybkie zabicie pochwyconego i przyciśniętego do ziemi zwierzęcia, poprzez przegryzienie jego tętnicy. "W przeciwieństwie do tego lwy często duszą swoją ofiarę, zaciskając zęby na jej szyi, przez co zwierzę umiera dłużej" - tłumaczą naukowcy. Zespół próbuje obecnie zastosować swoją technikę analizy w badaniach medycznych, m.in. w stomatologii i chirurgii.(PAP)