Pełen obieg Ziemi dookoła Słońca, czyli tzw. rok gwiazdowy, zajmuje 365,2564 doby. Dla odmiany - rok zwrotnikowy, który definiujemy jako odstęp pomiędzy kolejnymi przejściami Słońca przez punkt Barana, jest, na skutek zjawiska precesji, krótszy i wynosi 365,2422 doby.
Jak tłumaczy Olech, obie te wartości są o około 1/4 doby dłuższe od pełnych 365 dni, co jasno wskazuje na konieczność dokładania jednego dnia raz na cztery lata, wskutek czego pojawia się tzw. rok przestępny z liczbą dni wynoszącą 366. Po raz pierwszy rok taki pojawił się za sprawą Juliusza Cezara w 45 roku p.n.e.
Już wówczas przyjęto zasadę, że to właśnie luty, co cztery lata, trwać będzie 29, zamiast 28 dni. Dzięki wprowadzeniu opisanej reformy, rok kalendarzowy zaczął liczyć średnio 365.25 doby, co wciąż jednak było wynikiem o ponad 11 minut dłuższym od roku zwrotnikowego. "To niby niewiele, ale mimo wszystko, po 129 latach dzień równonocy wiosennej przesunął się o jedną dobę w stosunku do właściwego momentu. Z czasem problem nawarstwiał się jeszcze bardziej, tak że pod koniec XVI wieku kalendarzowa równonoc wiosenna o 10 dni wyprzedzała rzeczywistą" - podkreśla dr Olech.
Stało się to przyczyną kolejnej reformy kalendarza wprowadzonej przez papieża Grzegorza XIII, który przeniósł równonoc z 11 na 21 marca, poprzez opuszczenie 10 dni pomiędzy 4 a 15 października 1582 roku. Aby problem nie pojawiał się w przyszłości, wprowadzono jeszcze jedną zmianę dotyczącą występowania lat przestępnych. W skutek niej, rok przestępny pojawia się obecnie co cztery lata, oprócz tych lat, w których liczba wyraża się pełnymi setkami, chyba że liczba tych setek jest dodatkowo podzielna przez 4. "Tak więc - jak tłumaczy Olech - po reformie, rokiem przestępnym był rok 1600 i 2000, ale lata 1700, 1800 i 1900 już nie".
Skutkiem wspomnianej reformy średnia długość roku kalendarzowego wynosi obecnie 365,2425 doby, a więc jest dłuższa od roku zwrotnikowego o 26 sekund. Różnica o jedną dobę powstanie więc dopiero po upływie przeszło trzech tysięcy lat. (PAP)