Antropologiczne kontrowersje wokół hominidów

Dział: Archeologia

Czy można zakończyć spory wokół sposobu klasyfikowania kopalnych hominidów, np. neandertalczyka czy Homo erectus? "Najważniejsze przyczyny nieporozumień taksonomicznych to m.in. fragmentaryczny materiał kostny, niejasności wokół wewnątrzgatunkowego zróżnicowania kopalnych hominidów i wielość definicji gatunku" - twierdzi dr Jacek Tomczyk z Zakładu Antropologii UKSW.

Antropolog przyglądając się historii paleoantropologii zwrócił uwagę na sytuację, gdy antropolodzy badając ten sam materiał kostny wydobytych hominidów (człowiekowate, do których należy Homo sapiens oraz jego przodkowie - PAP) dochodzili do różnych wniosków i w odmienny sposób dokonywali jego klasyfikacji. "Antropologia XIX i XX wieku była naznaczona okresami mnożenia bądź redukowania nazw taksonomicznych, stąd moje pytanie czy takie kontrowersje taksonomiczne leżą w naturze antropologów?" - mówi dr Tomczyk.

Wg naukowca istotną przyczyną niejasności taksonomicznych jest fragmentaryczny materiał kostny. "Im materiał jest bogatszy i kompletniejszy, tym wnioski płynące z badań, a w ich rezultacie sposób klasyfikowania jest wiarygodniejszy. Można wskazać, w historii antropologii, na wiele przykładów potwierdzających fakt, iż kontrowersje taksonomiczne wynikały z fragmentaryczności materiału kopalnego. Davidson Black w 1927 roku zaklasyfikował lewy dolny trzonowiec, odnaleziony w Zhoukoudian, w Chinach, do nowego taksonu Sinanthropus pekiniensis. Antropolodzy zakwestionowali jego propozycję, gdyż opierała się na zbyt skąpym materiale kopalnym" - wyjaśnia antropolog.

Kolejną przyczyną kontrowersji taksonomicznych, na jaką zwraca uwagę dr Tomczyk, są niejasności wokół wewnątrzgatunkowego zróżnicowania kopalnych hominidów: dymorfizm płciowy, zróżnicowanie międzypopulacyjne - politypizm oraz zróżnicowanie wewnątrzpopulacyjne - polimorfizm. "Antropolog, który nie liczy się z wymienionymi prawidłowościami bardzo szybko będzie doszukiwać się różnic rodzajowych bądź gatunkowych tam, gdzie ich w rzeczywistości nie było" - mówi. Za przykład takich niejasności dr Tomczyk podaje historię odkryć z Hadar, w Etiopii. "Materiał pozyskany w latach 1974-79 został początkowo zaklasyfikowany do trzech grup: australopiteka masywnego, gracylnego oraz rodzaju Homo. Następnie, Donald Johanson i Timothy White, amerykańscy antropolodzy uznali, że szczątki te reprezentowały jeden gatunek Australopithecus afarensis, który po prostu znamionował duży dymorfizm płciowy" - wyjaśnia naukowiec. "Bez wątpienia przyczyną nieporozumień taksonomicznych jest także wielość definicji gatunku.

Na przestrzeni ostatniego wieku zaproponowano kilka definicji gatunku: biologiczną, ewolucyjną oraz filogenetyczną. Każda z nich dawała możliwość dokonywania zmian taksonomicznych. Mnożenie nazw taksonomicznych, które trwało do połowy XX wieku czasowo korespondowało z darwinowską koncepcją gatunku. Dawała ona antropologom wiele dowolności w interpretowaniu materiału kopalnego" - opowiada doktor. W latach 60 i 70 ubiegłego wieku zaczął się proces odwrotny - unifikacja taksonomii. "Związana ona była z afirmacją biologicznej definicji, którą zaproponowali Ernst Mayr i Theodosius Dobzhansky. Ich zdaniem wszystkie formy hominidalne, przynajmniej od połowy plejstocenu, stanowiły dwa gatunki. Uzasadnionym było, ich zdaniem, klasyfikowanie ludzi neandertalskich w ramach gatunku Homo sapiens, a wszystkie plejstoceńskie formy z Dalekiego Wschodu w ramach gatunku Homo erectus" - wyjaśnia dr Tomczyk.

"Wskazując na przyczyny dyskusji taksonomicznych warto wspomnieć o różnorodnych paradygmatach antropologii. Każdy antropolog afirmuje odmienny paradygmat antropogenezy i w jego świetle dokonuje interpretacji materiału kopalnego. Powszechnie akceptowany paradygmat kranialnej antropogenezy, którego trzonem było stwierdzenie, że to wielki mózg, a nie ludzkie uzębienie czy wyprostowana postawa stały u początku procesu hominizacji, nie zezwalał włączyć szczątków z Taung, z RPA do rodziny Hominidae. W świetle obowiązującego paradygmatu małogłowy australopitek był jedynie efemerydą, której rozwój zębów czasowo wyprzedził rozwój mózgu. Odrzucenie paradygmatu zaowocowało między innymi zaakceptowaniem hominidalnego statusu australopiteka" - zaznacza antropolog. Jest jeszcze jedna płaszczyzna, której wg dra Tomczyka nie powinno się pomijać - są to racje psychologiczne.

Naukowiec zaznacza, że emocjonalne zaangażowanie antropologa w prowadzone wykopaliska, chęć zdobycia sławy i sponsorów, czy wreszcie spory pomiędzy poszczególnymi naukowcami był powodem wielu dyskusji taksonomicznych. "Dzięki szczątkom z Piltdown (słynne XX-wieczne oszustwo antropologiczne - połączenie czaszki człowieka z żuchwą małpy - PAP) prawnik i paleontolog-amator Charles Dawson zyskał sławę i został przyjęty do grona znaczących przyrodników. W miejscu odnalezienia eoantropa zaczęto organizować zjazdy dla członków Towarzystwa Geologicznego, na których Dawson był 'szczególnie mile widzianą osobą'. Wreszcie jego nazwiskiem nazwano kości z Piltdown - Eoanthropus dawsoni" - przypomina naukowiec. Wzajemne przenikanie się wyżej wymienionych kontrowersji sprawiają, że dyskusje taksonomiczne trwają nieraz latami i wywołują tak wielkie emocje.

"Gdyby źródłem nieporozumień był jedynie materiał kopalny i jego badanie to spory wokół neandertalczyka, czy Homo erectus już dawno zostałyby zakończone - przynajmniej w niektórych aspektach" - uważa dr Tomczyk. "Ponieważ jednak kontrowersje skupiają się również na spornych kwestiach rozumienia gatunku, afirmacji odmiennych paradygmatów antropologii czy też psychologicznych aspektach nie należy oczekiwać rychłego zakończenia dyskusji taksonomicznych" - dodaje. (PAP)


ostatnia zmiana: 2008-02-11
Komentarze
Polityka Prywatności