Amerykańska marynarka wojenna wystrzeloną z pokładu krążownika antyrakietą zestrzeliła w
czwartek nad ranem czasu polskiego wadliwego amerykańskiego satelitę szpiegowskiego, wbrew obawom, że niesprzyjająca pogoda pokrzyżuje te plany - powiadomił Pentagon.
Pocisk antybalistyczny typu SM-3 został wystrzelony w środę o godzinie 22.26 czasu wschodnioamerykańskiego (w czwartek o godz. 4.26 czasu polskiego) z krążownika rakietowego USS Lake Erie pływającego po wodach północnego Pacyfiku. Na wysokości 247 km nad poziomem morza rakieta trafiła niesprawnego wojskowego satelitę szpiegowskiego US193. Swoje obawy w związku z zestrzeleniem urządzenia wyraziły Rosja i Chiny.
Moskwa podejrzewa, że operacja była przykrywką dla próby wykorzystania nowej technologii antysatelitarnej amerykańskiego programu obrony przeciwrakietowej. "Zespół czujników na ziemi, w powietrzu, na morzu i w przestrzeni kosmicznej potwierdza, że amerykańska armia przechwyciła niedziałającego satelitę Narodowego Biura Rozpoznania, który znajdował się na ostatnich orbitach przed wejściem w atmosferę ziemską" - informuje Pentagon w swym oświadczeniu. Komentatorzy wydarzenia przypuszczają, że satelita szpiegowski w czasie operacji znajdował się około 210 kilometrów nad północnym Pacyfikiem.
"Niemal wszystkie szczątki spalą się w czasie wejścia (w atmosferę) w ciągu 24-48 godzin, a pozostałe odłamki spadną w ciągu 40 dni" - poinformował Pentagon. Nie wiadomo jednak, czy został osiągnięty zasadniczy cel tej operacji, czyli zniszczenie zbiornika z paliwem satelity - wysoce toksyczną hydrazyną - i zminimalizowanie związanego z tą substancją zagrożenia dla ludzi. Źródła wojskowe podały, że pocisk trafił w satelitę około trzech minut po odpaleniu. "Istnieje dobra wskazówka, że trafiono w zbiornik paliwa, gdyż doszło do eksplozji" - powiedziało anonimowe źródło, cytowane przez Reutera. "Potwierdzenie, że zbiornik z paliwem został rozbity, będzie dostępne w ciągu 24 godzin" - wynika z oświadczenia amerykańskiej armii.
"Ze względu na relatywnie niski pułap satelity w chwili uderzenia, pierwsze odłamki zaczną wchodzić w atmosferę ziemską niezwłocznie" - ostrzega Pentagon. O szczegółach operacji poinformowano w środę wieczorem ministra obrony USA Roberta Gatesa, który kilka godzin wcześniej wydał na jej przeprowadzenie zgodę. Eksperymentalny satelita rozpoznania radarowego NROL-21 krążył wokół Ziemi od 14 grudnia 2006 roku, ale łączność z nim całkowicie utracono w kilka tygodni po starcie. W styczniu 2007 roku podobnej operacji dokonały Chiny. Wykorzystały pocisk rakietowy średniego zasięgu do zniszczenia jednego ze swoich starych satelitów meteorologicznych na wysokości 865 km nad Ziemią.
USA skrytykowały chińską próbę broni antysatelitarnej, wskazując, iż eksperyment ten zagrażał setkom innych satelitów i pozostawił na orbicie niebezpieczne dla innych obiektów szczątki. Zastrzeżenia te wsparły Australia, Kanada i Japonia, również nieufne wobec ambicji militarnych Pekinu. Chiński eksperyment był pierwszą udaną próbą broni antysatelitarnej od roku 1985, gdy Stany Zjednoczone jedyny raz użyły swej rakiety ASAT do zniszczenia wycofanego z użytku satelity 555 kilometrów nad Ziemią. (PAP)