Polscy archeolodzy odkryli w północno-wschodnim Iranie ruiny świątyni sprzed ok. 1,5 tys. lat. Prawdopodobnie jest to świątynia Adur Burzen Mehr - jedno z trzech głównych sanktuariów, ośrodek pielgrzymek wyznawców religii zoroastryjskiej.
Na miejsce świątyni została naprowadzona prze mieszkańców okolicznych wiosek prof. Barbara Kaim, archeolog z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. "Zaprowadzono nas w tamto miejsce, prosząc o wyjaśnienie cóż to za ruiny. Naszym oczom ukazał się niesamowity widok: w otoczeniu górskich łańcuchów, na 60-metrowej skale, wśród sadów granatowych widniały ruiny kamiennej budowli" - opowiada profesor Kaim.
Na podłodze świątyni leżały gruzy sklepienia. Archeolodzy wzięli się za usuwanie kawałków kamiennej kopuły, wieńczącej niegdyś główne pomieszczenie świątyni. Po pierwszym miesiącu badań naukowcy podejrzewają, że stanęli oko w oko z zaginioną świątynią Adur Burzen Mehr - jednym z najważniejszych sanktuariów zoroastryjskich. "Mogą to potwierdzać nazwy okolicznych wiosek, które są wymieniane w pismach związanych z religią zoroastryjską.
Najlepszym dowodem oczywiście byłoby odnalezienie wśród ruin jakiegoś tekstu. Na to jednak archeolodzy muszą poczekać do kolejnych badań" - mówi. Świątynia Adur Burzen Mehr związaną była z kultem ognia. "W zoroastryjskiej religii ogień jest pośrednikiem między człowiekiem a bogiem. W okresie panowania Sasanidów, od III do VII wieku, w Iranie istniało wiele świątyń ognia, a wśród nich trzy najważniejsze, a które rangą można porównać do chrześcijańskich archikatedr. Pierwsza - o nazwie Adur Gusznasp - była świątynią ognia królewskiego i rycerskiego, w świątyni Adur Farnabag - czczono ogień kapłanów, a trzecia, którą prawdopodobnie właśnie odkryli polscy archeolodzy Adur Burzen Mehr była świątynią chłopów" - wyjaśnia prof. Kaim. (PAP)