Nowy mieszkaniec polskiego morza

Dział: Biologia

Nieobserwowany dotąd w wodach Morza Bałtyckiego gatunek zwierzęcia odkryła Marta Ronowicz, doktorantka w Zakładzie Ekologii Morza Instytutu Oceanologii PAN.

Niewielki ślimak trafił pod binokular badaczki całkiem przypadkowo - o tym wyjątkowym odkryciu zadecydowała intuicja naukowca, której Ronowicz nie zostawiła w laboratorium na czas urlopu.

Tenellia adspersa jest ślimakiem nagoskrzelnym o ogólnoświatowym zasięgu występowania zamieszkującym wody zarówno oceaniczne, jak i wysłodzone, jednak po raz pierwszy zanotowano jego obecność w polskiej strefie Bałtyku. "Podczas nurkowania rekreacyjnego na Helu w 2006 roku zauważyłam obecność porastających kamienie krzaczków. Nie byłam pewna, czy mam do czynienia z glonami, czy może z koloniami stułbiopławów.

Zerwałam więc taki krzaczek, aby sprawdzić w laboratorium co to za organizm" - wspomina badaczka. Jak się okazało, była to kolonia stułbiopława z gatunku Gonothyrea loveni. "Po bliższych oględzinach pod binokularem dodatkowo zauważyłam małego, mierzącego około 3 mm, ślimaka nagoskrzelnego (Tenellia adspersa) żerującego na tejże kolonii" - dodaje Ronowicz. Rok później zaobserwowała jego obecność w rejonie Sopotu. Tenellia adspersa to mały ślimak nagoskrzelny o bardzo dużych zdolnościach adaptacyjnych. Jak tłumaczy badaczka, zwierzę toleruje szeroki zakres warunków środowiskowych. Rozmnaża się w temperaturze od 15-25 stopni Celsjusza i przy zasoleniu 8-30 psu. Żeruje na różnych gatunkach bentosowych stułbiopławów. Odkryty został w 1845 roku w Morzu Czarnym.

Od tego czasu notowany był w wodach Wysp Brytyjskich, w Morzu Bałtyckim, Morzu Północnym, a także w północno-wschodnim Atlantyku. W Bałtyku obserwowano go od 1865 do 1907 roku, a następnie przez prawie 100 lat nie pojawiały się żadne wzmianki o jego istnieniu w tym akwenie. Dopiero w 2004 roku ukazała się publikacja fińskich naukowców informujących o licznym występowaniu ślimaka u wybrzeży Archipelagu Fińskiego. "Organizmy drobne lub stowarzyszone z glonami, czy zwierzętami porastającymi, łatwo przeoczyć, stosując zwykłe metody badania dna morskiego. Skuteczna wydaje się dopiero metoda nurkowania swobodnego, w której z określonej powierzchni dna wybiera się organizmy wraz z substratem" - rozważa Ronowicz.

Zdaniem badaczki, niewiadome jest pochodzenie tego gatunku. Ronowicz sądzi, że mógł on zostać zawleczony z Morza Czarnego wraz z organizmami porastającymi kadłuby statków. "Ślimak ten notowany był w Morzu Bałtyckim już w odległych czasach. Jednak nie zaobserwowano masowego wzrostu jego liczebności, odkąd pojawiły się pierwsze wzmianki na jego temat" - mówi biolog. Jej odkrycie pozwala poszerzyć wiedzę o zbiorowiskach fauny Morza Bałtyckiego. Ronowicz wyjaśnia, że nowe organizmy mogą przedostawać się do Bałtyku kilkoma drogami: drogą naturalną wraz z większymi wlewami z Morza Północnego przez Cieśniny Duńskie, ale także w wodach balastowych statków lub jako organizmy poroślowe przytwierdzone do kadłubów wraz z fauną stowarzyszoną.

"Najczęściej osobniki, które przedostają się do Bałtyku drogą naturalną nie są w stanie przetrwać całkiem innych warunków środowiskowych bądź nie mogą się rozmnażać i w naturalny sposób znikają ze środowiska" - mówi badaczka. Zaznacza natomiast, że gatunki inwazyjne, które charakteryzują się dużymi zdolnościami adaptacyjnymi i tolerancją do szerokich zakresów warunków środowiskowych, bardzo szybko kolonizują nowe rejony.

Wystarczy, że natrafią na odpowiednią niszę, czyli łatwo dostępną bazę pokarmową i brak drapieżników. Wówczas mogą wyrządzić znaczne szkody w ekosystemie i gospodarce, doprowadzając do spadków połowów, np. przez wyżeranie jaj lub narybku ryb komercyjnych. Innym przykładem negatywnego wpływu gatunku obcego na rodzime rybołówstwo jest masowe zarastanie sieci rybackich przez inwazyjnego stułbiopława Cordylophora capia. Czas pokaże, czy nowoodkryty mały ślimak będzie miał wpływ na ekosystem Bałtyku.(PAP)


ostatnia zmiana: 2008-03-12
Komentarze
Polityka Prywatności