Nasze kosmiczne śmietnisko

Dział: Kosmos

Skłonność ludzi do zaśmiecania swego środowiska jest bezgraniczna - ze względu na to, że zamieszkuję w pobliżu sporych lasów, nie muszę zbyt daleko się ruszać, by na własne oczy stwierdzić, jakie to ciekawe rzeczy można znaleźć wśród drzew. Źródło: blogbox

Oczywiście to tylko jeden z wielu przykładów, jako naród nie należymy do niestety do przesadnych wielbicieli porządku w swym najbliższym otoczeniu. Zanim jednak zacznę rozwodzić się o powodach takiej namiętności w naszym kraju przejdę może lepiej do tematu wpisu - wszędzie tam, gdzie dotrą ludzie, muszą porządnie naśmiecić, więc dlaczego inaczej miałoby być w Kosmosie?

Daleko nam wprawdzie jeszcze do tworzenia autentycznych wysypisk śmieci na Księżycu czy w innym miejscu Układu Słonecznego (choć kto wie…), jednak prawdziwie potężny śmietnik znajduje się od lat już na orbicie naszej planety. Od kiedy w 1957 roku wystrzelono pierwszego satelitę śmieci przybywa, i to w zastraszającym tempie. Dotarłem do krótkiego artykułu na portalu poczytnego niemieckiego pisma Frankfurter Allgemeine Zeitung, w którym pojawiają się interesujące liczby; warto wiedzieć, co też znajduje się wysoko nad naszymi głowami.

Szacunkowo oblicza się, że na orbicie ziemskiej znajduje się ok. 6 tysięcy najróżniejszych satelit i sond, z których, co ciekawe, tylko ok. 800 ciągle pracuje i jest aktywnych (czyli cała reszta to składowisko złomu). Obiekty te nie tworzą jeszcze same w sobie prawdziwie niebezpiecznego śmietnika - w przypadku satelit działających ich pozycje są doskonale znane i trudno byłoby o przypadkową kolizję na orbicie. Warto zresztą pamiętać, że złom ulegając grawitacji ziemskiej kiedyś musi zmienić wysokość swej orbity i po pewnym czasie ulegnie zniszczeniu w niższych warstwach atmosfery, problem więc rozwiąże się tak naprawdę sam (a to najbardziej na Ziemi lubimy).

Jednak prawdziwy śmietnik znajduje się wyżej - są to drobne elementy, które powstały bądź podczas eksplozji nieudanych misji orbitalnych (a liczbę takich niewypałów szacuje się na ok. 200) , bądź też wyleciały przykładowo z kieszeni kosmonautom spacerującym w kosmosie. Elementy wielkości 5 do 10 cm liczone są na - uwaga - 12 tysięcy (!), i są to jednocześnie śmieci, które można zaobserwować przy pomocy naziemnych teleskopów. Tak się składa, że do tej potężnej liczby spory wkład mieli Chińczycy - kolejne szacunki zakładają, że z liczby 12 tysięcy aż 2000 kawałków pochodzi z nieszczęsnego satelity chińskiego, zestrzelonego w styczniu 2007 roku. Ponieważ do eksplozji doszło na sporej wysokości ok. 900 km poczekamy jeszcze wiele lat, zanim cały ten śmietnik obniży odpowiednio orbitę i spali się w atmosferze. Pod tym względem Amerykanie byli porządniejsi - zestrzelony w lutym tego roku satelita szpiegowski dostał rakietą na wysokości ok. 250 km i nie ma już po jego zgliszczach śladu.

Tyle odnośnie względnie dużych kawałków, które możemy dojrzeć teleskopami z Ziemi. Liczba 12 tysięcy jest spora, jednak to nic w porównaniu z szacowanymi 400 tysiącami kawałków, które mają co najmniej 1 cm wielkości. Tych drobnych elementów nie dojrzy już żaden teleskop, jednak to właśnie one mogą w przyszłości stanowić coraz większe zagrożenie dla ruchu na orbicie Ziemi. Póki co nie stało się zbyt wiele - FAZ podaje, że dotąd zdarzyły się tylko trzy poważniejsze “bliskie spotkania” z kosmicznym śmieciem: w 1991 roku złom uderzył w starego, rosyjskiego satelitę Kosmos, w 1995 roku francuski satelita Cerise oberwał, co ciekawe, kawałkiem rakiety Ariane 1 (również częściowo przynajmniej francuskiej) a na koniec w 2005 roku górny stopień amerykańskiej rakiety dostał od rozwalonego w 2000 roku stopnia rakiety chińskiej.

Nie stało się rzeczywiście nic strasznego, ale zakładając, że ruch na orbitę będzie stale wzrastał (w końcu wiele się mówi o bliskiej epoce turystyki kosmicznej, nie zapominajmy też o wysyłaniu karawanów pogrzebowych na Księżyc), do kolizji może dochodzić coraz częściej. Brak jednak konceptu, w jaki sposób można by “posprzątać” na orbicie - może znajdzie się kiedyś komercyjna firma amerykańska (bo skąd jeśli nie z USA biorą się takie przedsiębiorstwa), która będzie za pieniążki wysyłać swoje orbitalne “odkurzacze” w Kosmos?

Więcej informacji na blogbox.com.pl

ostatnia zmiana: 2008-04-24
Komentarze
Polityka Prywatności