Spór ekologów i leśników o stuletnie dęby

Dział: Ekologia

Podlascy ekolodzy i leśnicy spierają się o to, czy słusznie na terenie rezerwatu przyrody w Puszczy Knyszyńskiej (Podlaskie) wycięto prawie 200 stuletnich dębów zaatakowanych przez szkodnika - chrząszcza opiętka dwuplamkowego.

Ścięte drzewa stanowiły fragment powstałego w 1990 roku rezerwatu przyrody Starodrzew Szyndzielski. Zgodę na ich wycinkę wydał na początku kwietnia na wniosek Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Białymstoku wojewoda podlaski, po czym w połowie miesiąca nadał swojej decyzji rygor natychmiastowej wykonalności.

W piśmie z 22 kwietnia resort środowiska, zaalarmowany przez podlaskich ekologów, uchylił decyzję wojewody. Stało się to jednak po fakcie, ponieważ leśnicy zdążyli już wyciąć zaatakowane przez chrząszcza drzewa. Na skutek interwencji władz resortu, pracownicy Nadleśnictwa Czarna Białostocka wstrzymali usuwanie ściętych pni z terenu rezerwatu. Jak powiedział PAP Lech Magrel, dyrektor wydziału środowiska i rolnictwa Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, decyzja konserwatora przyrody oparta była na przeprowadzonej wizji lokalnej oraz ocenach ekspertów stwierdzających, że jedynym sposobem walki z opiętkiem i tym samym ochrony rezerwatu jest wycięcie drzewostanu zaatakowanego przez owada i usunięcie pni z terenu chronionego obszaru.

"Przy wydaniu tej decyzji braliśmy pod uwagę wskazania Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody, by do każdego takiego przypadku podchodzić indywidualnie. Naszym celem była przede wszystkim ochrona rezerwatu, by nie znikła jego istota" - powiedział Magrel. Nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności podyktowane było, w opinii Magrela, biologią opiętka. Wycinka drzew oraz ich usunięcie z rezerwatu powinno nastąpić przed przepoczwarzeniem się larwy opiętka w młodego chrząszcza, czyli do końca kwietnia. W piśmie wstrzymującym wykonanie decyzji wojewody Główny Konserwator Przyrody, działający z upoważnienia ministra środowiska stwierdził, iż opiętek najprawdopodobniej nie jest bezpośrednią przyczyną zamierania dębów, ale jednym z wielu czynników, które na ten proces wpływają.

"Należy wyraźnie zaznaczyć, że w literaturze naukowej wskazuje się na konieczność pozostawienia drzew martwych w ekosystemach leśnych o charakterze naturalnym lub zbliżonym do naturalnego, szczególnie w rezerwatach przyrody" - głosi uzasadnienie. Ekolodzy z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot powołują się natomiast na analogiczny przypadek z 2006 roku, kiedy to minister środowiska uchylił decyzję o wycince drzew z rezerwatu Puszczy Białowieskiej. Przytaczają też opinię prof. Jerzego Gutowskiego z Instytutu Badania Leśnictwa, który stwierdza, że planowana wycinka nie ograniczy wcale populacji opiętka. Jak powiedział PAP Kazimierz Antowski, szef Nadleśnictwa Czarna Białostocka, w tej sytuacji będzie wnioskował do ministra środowiska o pozwolenie na okorowanie ściętych drzew i spalenie lub zakopanie kory, w której znajdują się larwy opiętka. Z informacji opublikowanych w jednym z numerów "Notatnika Naukowego" Instytutu Badawczego Leśnictwa wynika, że ponad 70 proc. drewna pozyskanego w ramach cięć sanitarnych to drewno zaatakowane przez opiętka dwuplamkowego lub towarzyszące mu gatunki.

Opiętek żeruje wyłącznie na dębie, głównie pod grubą korą. Występuje na terenie prawie całej Europy, poza jej północnymi krańcami. W Polsce rozpowszechniony jest na terenie całego kraju. Według danych resortu środowiska opiętek dwuplamkowy dopiero od kilku lat stanowi gatunek szkodliwy i ma to znaczenie gospodarcze. (PAP)

ostatnia zmiana: 2008-04-24
Komentarze
Polityka Prywatności