Nie musimy przed wyjazdem zaopatrywać się w spore zapasy klisz fotograficznych, jeśli zaakceptujemy wygórowane ceny tych materiałów obowiązujące w dużych ośrodkach turystycznych lub zdecydujemy się na zakupy w Stambule, gdzie nabędziemy klisze i diapozytywy (slajdy) oraz wszystkie akcesoria do aparatów (również specjalne baterie) o wiele taniej niż w Polsce i na tureckim wybrzeżu (tam ceny są wręcz niebotyczne). Dzielnica z mnóstwem sklepów ze sprzętem i materiałami fotograficznymi znajduje się w pobliżu poczty głównej. Oczywiście nie należy kupować w pierwszym lepszym sklepie (kilka punktów sprzedaży wyznaczyło ceny na poziomie tych z wybrzeża), ale trzeba wcześniej wstąpić do paru i popytać. W tej okolicy kupimy filmy każdej firmy, najbardziej i najmniej znanej, jak również materiały potrzebne do kamer wideo – analogowych i cyfrowych.
Optymalnym rozwiązaniem na słoneczną Turcję jest, zdaje się, film o czułości ISO 200, ponieważ zdjęcia będziemy robić nie tylko na zewnątrz (wtedy wystarczyłoby ISO 100), ale również w licznych wnętrzach. Kto posiada lustrzankę, temu z pewnością przyda się filtr UV, a dodatkowo, do bardziej efektownych zdjęć – filtr polaryzacyjny. Chcąc sfotografować turecką kobietę, zawsze musimy zapytać o pozwolenie i często niestety nam odmówi. Wtedy to można skorzystać z obiektywu o ogniskowej
W niektórych meczetach pilnujący porządku zabraniają robienia zdjęć, ale należy to do rzadkości. Na pewno nie wolno wkraczać do muzułmańskiej świątyni z aparatem na szyi podczas modłów, zresztą nawet nie wypada jej wtedy zwiedzać. W wielu muzeach za fotografowanie pobiera się opłatę, a gdzieniegdzie jest to w ogóle zabronione. W kościołach bizantyńskich zamienionych na muzea nie wolno używać lampy błyskowej – uszanujmy ten zakaz, podyktowany przecież troską o ochronę przepięknych fresków, niszczejących od błysków flesza.