Taksówki napotkamy nie tylko w dużym czy mniejszym mieście, ale także poza nim. Ulubionymi miejscami taksówkarzy są skrzyżowania gdzieś na odludziu, skąd prowadzi droga do jakiegoś ważnego zabytku. Niekiedy turyści wysiadają z autobusów na takich skrzyżowaniach z zamiarem dojścia czy właśnie podjechania na miejsce taksówką. Z reguły jest to odległość 3 –
a taksówkarze są bezwzględni w żądaniu ceny. Inaczej oczywiście zachowują się w szczycie sezonu, a inaczej na jego początku czy końcu, kiedy bardziej zależy im na kliencie. Taksówki w Turcji są tańsze niż w Polsce, ale cena, jakiej zażąda kierowca, jest adekwatna do naszego wyglądu. Jeśli zawieszone mamy na szyi drogie aparaty fotograficzne i nie mamy podziurawionych spodni, to za odcinek
Ceny w mieście są nieco niższe, chociaż w ośrodkach rozpieszczonych przez zachodnich turystów, jak chociażby Stambuł czy Antalya, taksówkarze bywają naprawdę bezczelni. Po pierwsze, żądają z góry określonej sumy, niezależnie od odcinka, jaki chcemy przejechać. Po drugie (co łączy się z pierwszym), nie mają zamiaru włączyć taksometru, a po trzecie, jeśli jedziemy z lotniska do centrum Stambułu, a taksówkarzowi nie spodobają się korki, odmawia on zawiezienia nas prosto pod hotel czy schronisko, wysadzając nas daleko od centrum, piekielnie się przy tym awanturując.
Jeśli taksówkarz nie włączył taksometru, delikatnie mu o tym przypomnijmy: Taksimetreyi açmayi unuttunuz (Zapomniał pan włączyć taksometr).