Lokali, w których możemy się posilić, jest w Turcji kilka rodzajów, podzielonych wg zasobności portfela klienta i jego gustów kulinarnych. Oprócz niżej opisanych są jeszcze jadłodajnie nazywane od jedynych oferowanych w nich potraw, jak np. köfteci, gdzie podaje się pulpeciki mięsne przyrządzone na przeróżne sposoby. W każdym z wymienionych lokali zamówić można jako dodatek do dań głównych ryż (pilav) i ziemniaki (patates), z których robione są również frytki.
Ogólnie lokale nie są drogie; nawet w świetnych restauracjach za dwudaniowy posiłek nie powinniśmy zapłacić więcej niż 15 USD, w lokantach zaś cena waha się w granicach 2 – 5 USD. Oczywiście ceny te w popularnych ośrodkach turystycznych podczas sezonu wzrosnąć mogą nawet o 30%. Obsługa jest przeważnie miła i bardzo usłużna, z 80-letnim bagażem kapitalizmu w Turcji z wielką pieczołowitością hołduje się zasadzie: klient nasz pan. Zawsze jednak sprawdźmy rachunek i w razie niejasności spokojnie spróbujmy się dowiedzieć, za co płacimy te kilka milionów lir więcej.
Restauracje i kebap, pide oraz işkembe salonu otwierane są dopiero ok. godz. 10.00 – 11.00, podczas gdy niektóre lokanty – jeśli oferują też śniadania – działają już od 6.00.
Fast foody zajmują w Turcji mniej więcej takie miejsce jak w Polsce. McDonald’s jest bardzo popularny wśród dążącej do europeizacji młodzieży, również Burger King zyskał sobie wielu zwolenników. Poza tym w wielu miastach istnieją rodzime fast foody podrabiające obie wspomniane wyżej jadłodajnie, z tym że w wielu z nich oprócz hamburgerów i frytek zjemy również tradycyjne lokantowe potrawy.
Ze spożyciem alkoholu do posiłku (chociażby wina) będziemy mieli trochę kłopotu, jeśli mamy zamiar żywić się jedynie w lokantach. Właściwie tylko w restauracjach zamówić można alkohol i wyjątkowo w lokalach typu işkembe – i to tylko rak.
Restoran – czyli restauracja, należy do najdroższych lokali gastronomicznych, które dorównują europejskim standardom. Oczywiście restauracje dzielą się na lepsze i gorsze, z czego hotelowe są z reguły całkiem niezłe, a na te w mieście trzeba uważać, szczególnie w tzw. niepewnych dzielnicach. Zjemy w restauracji tureckiej coś z kuchni zarówno rodzimej, jak i międzynarodowej, nie wyłączając chińskiej, indonezyjskiej czy meksykańskiej. Tutaj też dostaniemy alkohol, co w innych lokalach nie jest możliwe (oprócz salonów işkembe).
Lokanta [czasami szyld hazr yemeki (szybkie danie)] – to najpopularniejsze wśród Turków i turystów miejsce na posilenie się obiadem. Ten prosty lokal przypomina polski bar mleczny, co przekłada się również na cenę. Potrawy są wystawione
w podłużnych, stalowych pojemnikach
i z nich też są nabierane. Lokanty oferują wybór prostych dań złożonych
z mieszaniny warzyw i mięsa; niekiedy są one trochę papkowate (bakłażan
i ziemniaki wymieszane z mięsem), niekiedy bardziej stałe (np. papryka nadziewana mieloną baraniną). Oprócz tych – powiedzmy – drugich dań zjeść możemy również zupę
(çorba). Do obiadu dostaniemy zawsze za darmo wodę (uwaga: z kranu) oraz chleb w koszyku lub mniej gustownym plastykowym pudle. Po posiłku możemy się skusić na deser.
Kebap Salonu – oferuje potrawy z baraniny, wołowiny i kurczaka z grilla poziomego (şiş kebap) oraz pionowego, samoobracającego się, rozpowszechnionego również w Polsce (döner kebap). Do popicia woda lub proponowany przez kelnera ayran.
Işkembe Salonu – dosłownie „salon flaka”, którego specjalnością są dania przyrządzane z podrobów. Zjemy tu zarówno zupę z flaczkami, jak
i kokoreç, czyli jelita owinięte na ruszcie i odpowiednio przysmażone. Porządny zakład işkembe oferuje również głowę barana prosto z pieca. Do tego dobrze będzie zamówić rak (turecka anyżówka).
Pide Salonu – jak sama nazwa wskazuje, to lokal, gdzie podaje się pide. Cena pide waha się w granicach 0,5 – 2 USD, w zależności od dodatków i wielkości ciasta.
Pastahane – cukiernia, w której od rozmaitości ciast, przeróżnych wypieków i słodyczy dostać można niekiedy oczopląsu. Latem większość
pastahane oferuje również lody (dondurma).
Birahane – to proste piwiarnie, których w sumie w Turcji jest niewiele. Atmosfera zbliżona jest do znamiennej dla polskich piwiarni wioskowych (czy też dzielnicowych). Jedna lada, jedna pipa i kilka kufli – oto całe wyposażenie birahane. Chcąc zabawić się w stylu zachodnioeuropejskim, poszukać musimy pubów i knajp, których w tym kraju nie brakuje (szczególnie w ośrodkach turystycznych).
Kahvehane, çayhane lub kyraathane – specyficzne miejsca, gdzie spotykają się mężczyźni, którzy grają tam w tavlu, karty, popalają nargile i piją çay (herbatę) – przeważnie bardzo proste i obskurne.