Chiny walczą ze ściąganiem na egzaminach
Sprzęt do zagłuszania telefonów komórkowych i patrole policyjne to środki, do jakich zamierzają się odwołać chińskie władze walcząc z plagą ściągania podczas czerwcowych egzaminów na wyższe uczelnie - podały chińskie media.
9,5 mln młodych Chińczyków będzie w dniach 7-8 czerwca próbowało
się dostać na wyższe studia. Przyjęta zostanie tylko jedna
czwarta, dlatego kandydaci łapią się wszelkich sposobów, żeby
zwiększyć szanse.
Ich determinację zwiększa decyzja władz, które w maju postanowiły
wprowadzić limity przyjęć na studia tłumacząc, że chińska
gospodarka nie jest w stanie wchłonąć tylu absolwentów. Problem
bezrobocia absolwentów dotyczy szczególnie zachodniej części kraju.
W zeszłym roku ukarano za ściąganie 1,7 tys. studentów.
Trzydzieści osób próbowało używać ukrytego sprzętu
telekomunikacyjnego, dlatego w niektórych prowincjach w salach
egzaminacyjnych uruchomiony zostanie sprzęt do zagłuszania sygnału
z telefonów komórkowych.
Według agencji Xinhua, przed salami egzaminacyjnymi staną
policyjne patrole, które "zapewnią spokojny przebieg procesowi
naboru na studia". Dodatkowo, kandydaci będą musieli podpisać
dokumenty, w których zobowiążą się nie ściągać.
Walka ze ściąganiem to element kampanii obudowy zaufania do szkół
wyższych, które ostatnio zostało nadwerężone przez serię skandali.
W ubiegłym miesiącu uczony z Szanghajskiego Uniwersytetu
Transportowego został wyrzucony po tym, jak fałszywie okrzyknął
się wynalazcą nowego czipa komputerowego.
W kwietniu w Szanghaju, a w marcu w Pekinie wyrzucono z
uniwersytetów dwóch uczonych, którzy sfałszowali swoje
kwalifikacje. (PAP)