Benzyna z węgla droższa, ale pewniejsza

Produkcja paliw płynnych z węgla jest droższa od wytwarzania ich z ropy, a potrzebne do budowy takich instalacji nakłady są wielokrotnie wyższe od kosztów klasycznej rafinerii.

Argumentem za benzyną z węgla może być jednak wielkość jego zasobów i pewność dostaw - oceniają zajmujący się tym tematem naukowcy.

W unijnym projekcie, który ma zarekomendować Komisji Europejskiej sposoby działania w dziedzinie badań i ewentualnej produkcji paliw z węgla, uczestniczą uczelnie i instytuty z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Czech, Estonii i Polski, którą reprezentuje Główny Instytut Górnictwa (GIG) w Katowicach.

8 września zaangażowani w projekt naukowcy, przedstawiciele przemysłu i producenci paliw spotkali się w Katowicach. Jak mówili, choć na razie produkcja paliw silnikowych z węgla w polskich warunkach byłaby nieopłacalna ekonomicznie, warto kontynuować badania w tej dziedzinie.

Według doc. Krzysztofa Stańczyka z GIG, odpowiedź na pytanie, czy warto robić paliwo z węgla wymaga oceny czterech kwestii: wielkości zasobów węgla i innych surowców, bezpieczeństwa dostaw poszczególnych paliw, dojrzałości technologii przetwarzania węgla na benzynę oraz opłacalności takiego procesu. Trzy pierwsze przemawiają za paliwem z węgla, ostatnie - na razie przeciw.

"Trzeba pamiętać, że technologie produkcji paliw silnikowych z węgla rozwinęły się tam, gdzie inne paliwa były trudno dostępne. Analizy wskazują, że produkcja z węgla zawsze będzie droższa od otrzymywania paliwa silnikowego z ropy naftowej, czy nawet z gazu" - ocenił doc. Stańczyk.

Naukowcy wyliczyli, że żeby otrzymać baryłkę (tj. 159 litrów) paliwa z ropy naftowej trzeba zainwestować 10-20 tys. USD, z gazu 30-40 tys. USD, a z węgla 50-70 tys. USD. Wytwarzanie paliw z piasków roponośnych i łupków bitumicznych jest jednak jeszcze droższe; najwięcej - aż 140 tys. USD w przeliczeniu na baryłkę - trzeba zainwestować, by wytwarzać benzynę z biomasy.

W polskich warunkach wytwarzanie paliw z węgla mogłoby być opłacalne, gdyby cena ropy trwale przekraczała 100 USD za baryłkę (latem 2008 r. cena baryłki osiągnęła rekordowy poziom 147 USD), jednak zwrot z inwestycji trwałyby bardzo długo. Technologie przetwarzania węgla na benzynę - zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie - są znane i dobrze rozwinięte. Takie instalacje pracują m.in. w RPA i Chinach, powstają też w USA, myśli o tym Australia.

Tym, co w przyszłości może spopularyzować wytwarzanie benzyny z węgla jest jego dostępność. Szacuje się, że wśród łatwo dostępnych zasobów naturalnych stanowi on 64 proc., podczas gdy ropa 19 proc., a gaz 17 proc. Gdyby jednak wziąć po uwagę wszystkie potencjalne zasoby, węgiel to aż 96 proc. Starczy go na 200-300 lat, kilkakrotnie dłużej niż ropy i gazu (odpowiednio 45 i 60 lat, przy obecnej wielkości rocznego zużycia). Stabilne i bardziej przewidywalne są także ceny węgla.

Szacuje się, że budowa w Polsce zakładu wytwarzającego ok. 2-3 mln ton paliw płynnych rocznie, które mogą pokryć 20-30 proc. zapotrzebowania transportu, może pochłonąć od 2 do 4,5 mld USD - według różnych szacunków i w zależności od technologii. Taki zakład zużywałby do 15 mln ton węgla o określonych właściwościach, w perspektywie 25-30 lat.

GIG zamierza kontynuować badania nad produkcją paliw z węgla w ramach tworzonego wspólnie z Instytutem Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu Centrum Czystych Technologii Węglowych. Chodzi nie tylko o doświadczenia z upłynnianiem węgla, ale także z jego zgazowaniem (na powierzchni i w złożu) oraz tzw. oxyspalaniem.

Katowicki instytut badał już procesy produkcji paliw z węgla od końca lat 70. do początku 90. ubiegłego wieku. W Wyrach k. Mikołowa (Śląskie) istniała nawet doświadczalna instalacja, a paliwem z węgla były zasilane dwa należące do GIG polonezy. Potem jednak badania przerwano.

Praca badawcze dotyczące upłynniania węgla mogą też być istotne dla technologii służących ograniczaniu emisji dwutlenku węgla. Wprawdzie samo przetwarzanie węgla na benzynę lub olej napędowy powoduje powstanie ok. siedmiokrotnie większej ilości CO2 niż produkcja tych paliw z ropy, jednak usunięcie tego gazu ze strumienia gazów odlotowych jest łatwiejsze i tańsze.

Zgazowanie i upłynnianie węgla może też wpisać się w prace nad rozwojem gospodarki wodorowej. Naukowcy przekonują, że za kilkadziesiąt lat nośnikiem energii, stosowanym m.in. w transporcie, będzie wodór. Jednak zanim będą rozwiązane problemy jego wytwarzania, dystrybucji i magazynowania, przy przewidywanym spadku podaży ropy, produkty ciekłe z węgla będą mogły zapełnić powstałą lukę na rynku paliw.

Naukowcy uczestniczący w projekcie badawczym, finansowanym z unijnego Funduszu Badawczego Węgla i Stali, zarekomendowali Komisji Europejskiej wspieranie badań i wdrożeń, związanych z upłynnianiem i zgazowaniem węgla, także budowy demonstracyjnych instalacji. Postulują również, by we współpracy z wiodącymi koncernami (np. południowoafrykańskim Sasolem) ocenić technologie w tym zakresie i możliwości ich zastosowania w Europie. (PAP)

ostatnia zmiana: 2009-09-11
Komentarze
Polityka Prywatności