Na jednym ze sztucznych jeziorek pod Ełkiem (warmińsko-mazurskie) ornitolodzy zaobserwowali różowego pelikana. Specjaliści sądzą, że ptak zabłądził, bo jego naturalnym siedliskiem są Bałkany, południowa i wschodnia Afryka oraz Bliski Wschód.
"Najpierw obejrzałem zdjęcia wykonane przez panią, która pierwsza zauważyła pelikana i ku mojemu zdumieniu one rzeczywiście pokazywały przedstawiciela tego gatunku. Już następnego dnia byłem na miejscu i sam go obserwowałem, bo różowy pelikan na Mazurach to dla miłośnika ptaków naprawdę niezwykła gratka" - powiedział ornitolog Michał Polakowski.
Ornitolodzy nie znają powodu, z jakiego pelikan różowy, którego naturalnym siedliskiem są jeziora, mokradła, bagna i starorzecza bałkańskie, tereny południowej i wschodniej Afryki oraz Bliskiego Wschodu, przyleciał na Mazury. "Pod uwagę można brać kilka przyczyn: nagłe załamanie pogody mogło zepchnąć ptaka z jego trasy lotu, może mieć on też kłopoty z orientacją i zwyczajnie zabłądził" - powiedział Polakowski. Dodał, że takie sytuacje czasami się zdarzają i dlatego w Polsce obserwowane są ptaki, które naturalnie zamieszkują Kaukaz, Syberię czy Amerykę Północną. W Polsce, zwłaszcza na południu kraju, obserwowane są czasem także i pelikany.
Zdaniem Polakowskiego nie można sądzić, że ptak uciekł z zoo czy od prywatnego hodowcy, bo nie jest zaobrączkowany, nie ma też podciętych lotek, nie jest oswojony. "Wszystko wskazuje na to, że trafił na Mazury ptak, który ma ok. dwóch lat, jest w dobrej kondycji, sam zdobywa pożywienie" - dodał ornitolog.
Pelikan spod Ełku mieszka nad sztucznym jeziorem utworzonym w wyrobisku po żwirowni. Wyrobisko jest zarybione, dlatego pelikan nie ma problemów ze zdobywaniem pokarmu, w pobliżu ma także naturalne dwa jeziora.
"Na razie budzi on jedynie sensację, ludzie przyjeżdżają go podglądać, obserwować, ale na szczęście nie płoszą, nie straszą. Mamy nadzieję, że tak będzie dalej" - powiedział wójt gminy Ełk Antoni Polkowski.
Zdaniem ornitologa i dyrektora Muzeum Przyrody w Olsztynie Mariana Szymkiewicza pelikan może mieszkać na Mazurach do jesieni. "Póki będzie miał pożywienie, pewnie nie będzie chciał odlecieć, choć nie można niczego wykluczyć. Wątpię, by przed zimą trzeba było go odławiać, sądzę, że sam wyniesie się np. na Bałkany. To dla takiego osobnika nie jest daleka droga przelotu" - powiedział Szymkiewicz.
Z informacji Szymkiewicza wynika, że ostatnim razem pelikan widziany był na Mazurach w 1997 roku w okolicach Miłek k. Giżycka. "Mieszkał wtedy w pobliżu bocianiego gniazda i żywił się rybami z pobliskich jezior" - powiedział Szymkiewicz.