Sławny pingwin Happy Feet, pięć dni po tym, jak wypuszczono go na wolność, przestał emitować sygnał - przymocowany do niego nadajnik GPS przestał przesyłać dane i stracono z nim kontakt. Pingwin był w drodze powrotnej z Nowej Zelandii do domu na Antarktydzie.
Zdaniem naukowców, przymocowane do pingwina urządzenie mogło po prostu odpaść lub zwierzę mogło zostać zjedzone. Druga wersja jest jednak mało prawdopodobna.
Prawdopodobnie nigdy nie poznamy przyczyny jego zniknięcia. "Nadszedł czas, aby pogodzić z faktem, że pingwin powrócił do anonimowości, z której wyszedł" - powiedział badacz pingwinów Colin Miskelly. (PAP)