"Proceedings of the Royal Society B" podało informacje, że ewolucja u zwierząt zaczyna się od głowy, a dopiero później zmianie ulega reszta ciała.
Procesy ewolucyjne można dostrzec na przykładzie wymierania. Wówczas niższe ekologiczne uzupełniane są nowymi organizmami, które muszą się przystosować do napotkanych tam warunków środowiska. Następuje bardzo intensywna specjacja organizmów, czyli podział na gatunki (od łac. species – gatunek).
Czasami bioróżnorodność jest tak duża, że wyodrębniają
się setki gatunków.
Bioróżnorodność bardzo dobrze widać na przykładzie rybek akwariowych. Pielęgnice czy słynne "zięby Darwina" z wysp Galapagos, różniące się kształtem dzioba, w przypadku których naliczono ok. tysiąca gatunków.
Naukowcy z University of Chicago i University of Oxford sięgnęli po przykłady prehistoryczne. W ten sposób chcieli sprawdzić, w jaki sposób organizmy przystosowują się do nowych nisz ekologicznych.
Okazało się, że zmiany zaczynają się od głowy. Najwcześniejsze przystosowanie dotyczy bowiem sposobu pobierania pokarmu.
"Wygląda na to, że odżywianie się jest najważniejszym czynnikiem na początkowym etapie - wyjaśnia Lauren Sallan z University of Chicago. - Niezwykłe głowy – miażdżące szczęki, wielkie zęby, długie żuchwy – pojawiają się najpierw, ale są jak gdyby przytwierdzone do takich samym ciał".
Badania przeprowadzono na rybach promieniopłetwych, które przetrwały wymieranie sprzed 360 mln.
Wzięto pod uwagę również przykład akantomorfów, ryb, które przeżyły wymieranie dinozaurów sprzed 65 mln lat. Naukowcy śledzili, w jaki sposób ryby te ewoluowały po obu wymieraniach.
Mechanizm ewolucji przebiegał tak samo. Najpierw ewoluowała głowa, po niej reszta ciała. A zatem "eksplozję" bioróżnorodności napędza dostępność nowych źródeł pożywienia, dopiero później reszta organizmu przystosowuje się do nowego środowiska.
Istotne było, że oba przypadki były oddzielone od siebie przedziałem 300 mln lat. Dzięki temu tym bardziej wiarygodna staje się uniwersalność zaproponowanego modelu.(PAP)