Kolejny start wahadłowca dopiero w lipcu
Agencja NASA odroczyła kolejny start wahadłowca z maja na lipiec. Poinformowano, że dodatkowy czas jest niezbędny do wymiany czujników paliwa w zbiorniku pojazdu. Wykryto bowiem, że jeden z czujników przesyłał niezbyt dokładne odczyty. Inżynierowie NASA postanowili wobec tego wymienić wszystkie.
Szef programu lotów wahadłowców, Wayne Hale, oświadczył, że
wymiana czujników oznacza, iż zaplanowany na 10 maja start
wahadłowca nie odbędzie się.
Oznacza to też, że nastąpi dalsza zwłoka w zakończeniu budowy
międzynarodowej stacji kosmicznej ISS, bowiem tylko wahadłowce są
w stanie dostarczyć na orbitę cięższe elementy stacji.
Majowy start miał być pierwszym od czasu zawieszenia lotów
wahadłowców w lipcu ub. r.
Czujniki paliwa odgrywają ważna rolę w fazie wznoszenia się
pojazdu na orbitę okołoziemską. Zabezpieczają one bowiem silniki
wahadłowca przed zużyciem zbyt dużej ilości paliwa (wodoru i tlenu).
Niesprawny czujnik mógłby wyłączyć silniki zbyt wcześnie,
uniemożliwiając wahadłowcowi osiągnięcie zaplanowanej orbity, lub
nawet zmuszając załogę do ryzykownego, awaryjnego lądowania.
Równie groźne byłoby zbyt późne wyłączenie silników bowiem zbyt
niski poziom paliwa w zbiornikach groziłby nawet eksplozją.
"To jest sytuacja decydująca o życiu lub śmierci" - podkreślił
Hale.
Starzejąca się flota amerykańskich wahadłowców ma być ostatecznie
wycofana z eksploatacji w 2010 r. W lipcu ub. r. po raz kolejny
zawieszono loty, po tym jak z promu Discovery odpadły podczas lotu
fragmenty pianki izolacyjnej.
Właśnie odpadnięcie pianki izolacyjnej było przyczyną katastrofy
promu Columbia w 2003 r., w której zginęła cała siedmioosobowa
załoga. Prom rozpadł się podczas wchodzenia w gęste warstwy
atmosfery. (PAP)