Po 10 latach pracy nad projektem, międzynarodowemu zespołowi naukowców udało się wysłać w kosmos sondę PAMELA. To pierwszy satelita, którego zadaniem będzie badanie antymaterii - czytamy na stronie serwisu Nature.com.
Sonda PAMELA (Payload for Antimatter Matter Exploration and Light-
nuclei Astrophysics) wystartowała 15 czerwca z kosmodromu w
Kazachstanie. Na jej pokładzie znalazły się instrumenty naukowe,
które mają wyłapywać antyprotony i pozytony, czyli antycząstki
(cząstki o cechach przeciwnych do protonów i elektronów). Układ
antycząstek tworzy antymaterię - "lustrzane" odbicie zwyczajnej,
otaczającej nas materii.
Do Ziemi stale dociera promieniowanie kosmiczne. Składa się ono
głównie z protonów, ale również z elektronów, ciężkich jąder, a
także antymaterii. Naukowcy już wcześniej próbowali badać
antycząstki docierające do Ziemi. Wykorzystywali do tego niezbyt
trwałe sondy balonowe. Ilość zebranych przez nie antycząstek była
jednak niewystarczająca - niemal w całości są bowiem one
pochłaniane przez ziemską atmosferę.
"Dlatego właśnie trzeba przenieść te badania w przestrzeń
kosmiczną. Umożliwi to PAMELA" - mówi jeden z badaczy, laureat
nagrody Nobla z fizyki, Sam Ting ze słynnego MIT (Massachussets
Institute of Technology) w Cambridge.
Sonda ma spędzić w kosmosie 3 lata i - jak oczekują naukowcy -
zebrać w tym czasie tysiące cząstek antymaterii. "To pierwszy
poważny eksperyment, mający na celu wykrycie promieniowania
kosmicznego" - podkreśla astrofizyk z niemieckiego Instytutu Maxa
Plancka w Heidelbergu, Felix Aharonian.
Drobiny antymaterii (antycząstki) powstają w wyniku zderzeń
rozpędzonych cząstek w przestrzeni kosmicznej. Podobne kolizje
można też uzyskać w warunkach laboratoryjnych, w tzw.
akceleratorach cząstek.
Naukowcy oczekują jednak możliwości zbadania antymaterii z
kosmosu, zwłaszcza że zawiedli się na pomiarach sond balonowych.
Ponadto, jak wskazują, antymateria może kryć w sobie np. wskazówki
dotyczące natury tajemniczej "ciemnej materii", która według
teorii astronomów stanowi przeważającą większość gęstości
Wszechświata.
Projekt PAMELA rozpoczął się w roku 1995 dzięki współpracy
naukowców z Rosji i Włoch. Później dołączały do niego inne kraje.
Co ciekawe, nie mają z nim prawie nic wspólnego duże agencje
kosmiczne, jak ESA i NASA, dość dużą rolę odgrywa zaś Rosja.
Naukowcy tłumaczą to względami ekonomicznymi - korzystanie z
rosyjskich wyrzutni i rakiet jest po prostu dużo tańsze.
Ocenia się, że projekt kosztował ok. 32 mln dolarów, czyli -
zdaniem zespołu badawczego - jedną dziesiątą tego, co pochłonęłaby
podobna sonda NASA. Mniejsze fundusze spowodowały jednak, że prace
nad sondą trwały aż 10 lat.
Prof. Ting przygotowuje obecnie drugi, podobny eksperyment o
nazwie AMS (Alpha Magnetic Spectrometer), który w ciągu
najbliższej dekady ma zostać zainstalowany na Międzynarodowej
Stacji Kosmicznej. Ma on być tysiąckrotnie bardziej czuły niż
PAMELA. Powodzenie tego projektu stoi jednak pod znakiem
zapytania - zależy bowiem od kontynuacji programu lotów
wahadłowców amerykańskich, które powinny dostarczyć AMS na pokład
stacji orbitalnej.(PAP)