Nadmierne stężenie wodoru w atmosferze może doprowadzić do zwielokrotnienia efektu cieplarnianego. Naukowcy z krakowskiego Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk opracowali nową metodę pomiaru zawartości tego pierwiastka w powietrzu.
Polski sposób na zmierzenie stężenia wodoru nie jest jedyną metodą pomiarową wykorzystywaną na świecie, gdzie powszechnie wykorzystywany jest analizator RGA (Reduction Gas Analyzer) wyposażony w detektor redukcji tlenku rtęci RGD (Reduction Gas Detector). Ta metoda jest jednak nieporównywalnie droższa od polskiej i daje gorsze jakościowo wyniki.
Naukowcy podkreślają przyszłościowy charakter badań stężenia wodoru. Gaz ten jest naturalnym składnikiem atmosfery, jednak jego nadmiar może być bardzo groźny. Geofizycy obawiają się, że wzrost stężenia wodoru może ograniczyć liczbę tzw. wolnych rodników, co z kolei spowoduje ograniczenie części reakcji zachodzących w atmosferze. Skutkiem takiego rozwoju wydarzeń może być wzrost zawartości metanu - trzeciego po parze wodnej i dwutlenku węgla (składnika) gazu cieplarnianego.
Obawy naukowców rodzą się z obserwacji kierunku, w jakim zmierza światowa energetyka. Planowanie zastąpienia powszechnie używanych źródeł energii - ropy naftowej czy gazu ziemnego wodorem gwałtownie zwiększy ilość tego gazu wykorzystywanego i przechowywanego przez ludzkość. Biorąc pod uwagę stosunkowo łatwą "przenikalność" wodoru przez ciała stałe, należy spodziewać się wzrostu stężenia tego gazu w atmosferze.
W najczarniejszych scenariuszach badacze przewidują, że po zastąpieniu tradycyjnych paliw wodorem i powstrzymaniu "globalnego ocieplenia" związanego ze wzrostem zawartości m.in. dwutlenku węgla w atmosferze, czeka nas kolejna walka ze wzrostem globalnej temperatury. Tym razem "grzałką" dla atmosfery ziemskiej okaże się wodór, a tempo w jakim ocieplenie będzie postępowało pozostaje dla naukowców zagadką. (PAP)