Stale ubywa nam wybrzeża

Dział: Ekologia

Polskie brzegi Bałtyku są nieustannie niszczone i ubywa ich na całej długości. Jest to skutek procesów naturalnych i działalności człowieka - powiedział Ryszard Dobracki z Oddziału Pomorskiego Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) na konferencji "Geozagrożenia - zmniejszanie ryzyka, podnoszenie świadomości".

Długość polskiego wybrzeża Bałtyku wynosi 498 km (nie wliczając linii brzegowej zalewów: Wiślanego i Szczecińskiego). "W około 60 proc. ulega ono stałemu niszczeniu. Kolejne 35 proc. jest w takim stanie, że najbliższy sztorm może je włączyć w te niszczące procesy" - oszacował Dobracki. Niszczenie polega m.in. na zabieraniu pasma lądu przez morze. Geolog szacuje, że co roku na rzecz Bałtyku tracimy około 50 ha plaż. Straty te nie są jednorodne.

"Po jednym sztormie potrafi zniknąć 1,5 m klifu, a 200-300 metrów dalej ubywa go +tylko+ 30 cm" - dodał. W ocenie przedstawiciela PIG, w najgorszym stanie jest zachodnia część wybrzeża - zwłaszcza na odcinku od Trzęsacza do Niechorza, a także na wschód od Ustki. Ze względu na małą szerokość pasa lądu zagrożony jest Półwysep Helski oraz mierzeje, oddzielające od morza przybałtyckie jeziora. Chodzi np. o plaże na w rejonie Dąbek (i jeziora Bukowo), Kopani (jezioro Kopań) oraz jezior Serbsko i Resko.

"Już w czasach historycznych odcinki lądu pomiędzy morzem a tymi jeziorami były wielokrotnie przerywane" - opowiadał Dobracki. "Jedynym fragmentem wybrzeża, gdzie można powiedzieć, że plaża przyrasta, jest odcinek między Świnoujściem a Międzyzdrojami" - dodał geolog. Władze próbują przeciwdziałać żywiołowi, organizując różne zabezpieczenia. Wybrzeże mają chronić np. betonowe struktury czy dosypywanie piasku wydobywanego z dna morskiego. Morze niszczy takie konstrukcje zazwyczaj po dwóch-trzech latach.

Później trzeba tworzyć nowe. Zabezpieczanie brzegów to bardzo drogie przedsięwzięcia - podkreślił Dobracki, powołując się na przykład Śliwina (b. woj. szczecińskie). Kilka lat temu wielkie osuwisko zagroziło tamtejszym ośrodkom wypoczynkowym i zniszczyło fragment drogi. Odpowiedzialny za rejon Śliwina urząd morski zaczął zabudowę ochronną, która polegała m.in. na odwodnieniu zagrożonego terenu. "W momencie realizacji projektu jego koszt wyceniano na kilkanaście milionów dolarów. Tymczasem wartość zabudowy, która znajdowała się na zapleczu osuwiska, nie wynosiła nawet jednej dziesiątej tej kwoty" - wspomina geolog.

"Wybrzeże trzeba chronić, aby nie było jeszcze większych strat" - przekonywał geolog. Jego zdaniem, najlepiej jest sięgać po naturalne metody ochrony. "Tam, gdzie jest zminimalizowane działanie człowieka, tempo niszczenia brzegu jest najmniejsze" - dodał. Najlepsze efekty daje "naturalna zabudowa brzegu". Zastosowano ją np. na wyspie Wolin. Zamiast betonowymi barierami, brzeg chroni się tam, obsadzając go rodzimymi gatunkami roślin, m.in. dziką różą czy rokitnikiem, które doskonale wiążą podłoże. W rozmowie z PAP Dobracki zaapelował do plażowiczów, by nie chodzili po wydmach i klifach. "Zabudowa każdego metra brzegu to grube tysiące złotych. A my bezmyślnie je niszczymy" - podkreślał.

Głównymi przyczynami podnoszenia się poziomu Bałtyku jest topnienie lodowców na biegunach Ziemi oraz procesy geologiczne związane z odprężeniami na Półwyspie Skandynawskim po ostatnim lodowcu. Eksperci prognozują dalsze zmiany poziomu Bałtyku. Zależnie od scenariusza, w ciągu najbliższych stu lat może on wzrosnąć od 30 cm do 1 metra. Można się też spodziewać sztormów co najmniej równie częstych jak obecnie. Kilka dekad temu na Bałtyku były dwa- trzy sztormy rocznie, a w ostatnich dziesięciu latach jest ich średnio pięć. Zjawiska te każą oczekiwać dalszej erozji polskich wybrzeży Bałtyku.

Nisko położonym rejonom, np. gdańskiej Starówce, Żuławom Wiślanym, Zalewowi Wiślanemu i Bramie Świny, Roztoce Odrzańskiej oraz Międzyodrzu grozi zalanie. Geolodzy mówią, że głębokość i zasięg Bałtyku zmienia się od dawna. Około 10 tys. lat temu poziom wody południowej części Bałtyku znajdował się o około 50 metrów niżej niż współcześnie. Linia brzegowa była wówczas położona od 20 do 100 km dalej na północ niż dziś. Linia brzegowa zbliżyła się do dzisiejszej 5-4 tys. lat temu, wskutek podnoszenia się poziomu morza. W XX w. średni poziom morza przy polskim wybrzeżu wzrastał w tempie 0,8- 1,5 mm rocznie.

Ok. 1950 r. proces ten przyspieszył, a Bałtyk zaczął się podnosić o 3-5 mm rocznie. Zorganizowana przez PIG konferencja towarzyszyła trwającym od środy dwudniowym Międzynarodowym Targom Geologicznym "Geologia 2007. Sprzęt. Technika. Myśl". (PAP)


Komentarze
Polityka Prywatności