Nielegalny wyrąb lasów może zniszczyć w ciągu najbliższych 10 lat ostatnie ostoje orangutanów. Świat powinien włączyć się w pomoc dla Indonezji, by powstrzymać przemyt zarówno drewna, jak i małp - wynika raportu ONZ.
Do zagrożeń, na jakie narażone są orangutany na Borneo i Sumatrze, dochodzi wypalanie lasów, by uzyskać ziemię pod uprawę palm na biopaliwo. "Indonezja nie może i nie powinna zajmować się tą kwestią sama" - oświadczył szef Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP) Achim Steiner.
Zaapelował o zwiększenie funduszy na strażników i program walki z nielegalnym handlem. Zdaniem sekretarza generalnego Konwencji Waszyngtońskiej Willema Wijnstekersa istnieje świetnie zorganizowany nielegalny handel orangutanami. Zwierzęta są chwytane podczas wycinki lasów. Głównym odbiorcą drewna z nielegalnego wyrębu z rejonów zamieszkiwanych przez orangutany są Chiny; część cennych gatunków drewna trafia - według UNEP - także do Japonii, krajów Unii Europejskiej i do USA.
"Zdjęcia satelitarne i dane rządu Indonezji wskazują, że nielegalny wyrąb prowadzony jest na terenie 37 z 41 parków narodowych i leśne siedliska orangutanów mogą zniknąć już za 10 lat" - alarmuje tegoroczny raport. W raporcie z 2002 roku ONZ alarmowała, że orangutany utracą ostanie siedliska do 2032 roku. W lutym tego roku UNEP przesunął tę datę na rok 2022. "Znowu przesuwamy ten termin - powiedział główny autor najnowszego raportu Christian Nellemann. - Tempo pustoszenia tych lasów jest szybsze niż gdziekolwiek na świecie".
Według niektórych szacunków nielegalny wyrąb, wartości 4 mld dolarów pustoszy rocznie 2,1 mln hektarów indonezyjskich lasów. Jak podał Steiner, można obrazowo przedstawić to jako kilkaset tysięcy ciężarówek jedna za drugą od Paryża do Bangkoku. Według szacunków UNEP na Borneo żyje 45-69 tys. orangutanów, a 7,3 tys. na Sumatrze. (PAP)